wtorek, 16 grudnia 2014

Pamiętasz? Fragmenty ( 51)

***
Mam do ciebie nie pisać. Więc i mówić do ciebie nie powinnam. Trzeba zapomnieć, że naprawdę istniejesz. Myśleć o tobie, tak. Ale tylko w taki sposób, jakbyś był tym baśniowym stworem, łagodnym i okrutnym stworzeniem o ciemnych, wilgotnych oczach. Srebrzystobiałym jednorożcem. Jakbyś istniał tylko w wyobraźni, tylko w pragnieniu.
Tak jest. Przecież tylko tak istniejesz.
Nie mamy wspólnej fotografii, więc niech nią będzie ten obrazek, na którym pokazuję ci lustro. Srebrne zwierciadło. Przeglądasz się w nim, jesteś zadowolony ze swojego odbicia. Jesteś piękny, wiesz o tym. Uśmiechasz się. To, co widzisz, sprawia ci przyjemność.
Patrzę na ciebie z czułością i smutkiem. Jesteś śliczny i niezbyt mądry, nie wiesz, że wszystko to marność. Zwierciadło odbija twój wizerunek. To bez znaczenia. Przecież nie istniejesz. Zwierciadło odbija moje pragnienie. Pragnienie, byś istniał. 
 
W półmroku wnętrza tylko okna rozjarzone delikatną poświatą. Okna? Widać przez nie ogród. Zamieszkują go zwierzęta: króliki, owce. Biały koziołek. Małpa. Psy myśliwskie w ozdobnych obrożach. Obroże noszą też lampart i lis.
Czaple, żurawie, przepiórki czy kuropatwy. Sroka? I oswojona, długoogoniasta papuga.
Rośnie tu dąb i ostrokrzew. Sosna o długich igłach i dużych, czerwonych szyszkach. I drzewka pomarańczowe, które jednocześnie kwitną i owocują.
Wiele kwiatów, których nie umiem nazwać.
Gdzie jestem? 


Ktoś się pojawił. To kobieta. Jasne włosy okrywa welon. Lewa dłoń w rękawicy sokolniczej: na palcu wskazującym przysiadła papuga, sięga dziobem po coś, co trzyma w pazurkach prawej łapki. Na trenie haftowanej złotem sukni przycupnął niespokojnie piesek o białej sierści. Patrzy w górę: czy ten smakołyk, po który sięga jego pani, będzie dla niego?
Służąca ma suknię niebieską. Dyga, podając paterę ze słodyczami.
Lew stoi na tylnych łapach, okryty narzutką, trzymając proporzec, noszący zawsze te same barwy: granatowy pas z trzema białymi półksiężycami, umieszczony ukośnie na czerwonym tle. Chyba domaga się słodyczy, bo otworzył pysk i wyciągnął język, a w oczach ma łakomstwo. A jednorożec skromnie spogląda w bok. 


Zmieniły suknie. Służąca nadal w błękicie, głowę okryła czepkiem. Jej pani na złotej, spodniej sukni nosi drugą, wysoko rozciętą; wierzchem niebieska, a może turkusowa, od spodu jest podbita czerwienią. Naszyjnik chyba ten sam, a może nie? Więcej klejnotów. Trzyma w ręku opaskę na głowę i ozdabia ją świeżymi różami z tacy, trzymanej przez służebną.
Lew i jednorożec też tu są ze swoimi proporcami. Mają tarcze u boku. 


Lew chyba nie lubi muzyki. Kiedy jego pani gra na portatywie, odwraca się. Na jego pysku maluje się frasunek.


Teraz dopiero ma powód do niezadowolenia. Służąca odeszła, a dama, znów w nowej sukni, z rozpuszczonymi, długimi do bioder włosami, delikatnie gładzi róg jednorożca. Ten stoi i spogląda jej w twarz, ale ona błądzi wzrokiem gdzieś w dali. Trzyma w ręku proporzec. Czyżby gdzieś się wybierała? Beze mnie? Wielkie oczy lwa wyrażają cierpienie.
 


Tego już za wiele! Wzięła go na kolana! Głaszcze grzywę! Podaje mu lustro, żeby się przejrzał! Jestem zły! Zły! Ten piękniś, ten narcyz! A ja, moja wierność się nie liczy? Zemszczę się! Mnie nigdy tak nie pieściła!
 


Haftowany namiot. Stoliczek nakryty poduszką, na niej piesek. Dziś suknia pani jest czerwona, aksamitna, a i służka, która właśnie przyniosła szkatułkę z klejnotami, występuje w czerwieni. Czekamy na kogoś? Kogo będziemy gościć w naszym pięknym ogrodzie?

 _____________________________ 
Ilustracje: wikipedia 
© 2014 Alina L


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz