środa, 31 grudnia 2014

Ja, Donna. Z pamiętnika (2)




Po kilku dniach odważyłam się wejść na kanapę. Ale było przyjemnie! Tylko ciągle bardzo źle się czułam. Zjadałam codziennie dużą puszkę karmy, twaróg i wszystko, co udało się wyprosić. Jak Mama nie widziała, podkradałam suchy chleb. Ważyłam wtedy mniej niż 20 kg - teraz mam prawie 30! Dostawałam też dużo lekarstw i kilka razy dziennie Mama przepłukiwała mi nos, bo było w nim dużo ropy, był bardzo wysuszony i okropnie bolał. Byłam tak osłabiona, że ciągle spałam. Wszyscy myśleli, że jestem spokojnym i potulnym psem.
Byłam chuda i miałam brzydką sierść. Minęły dwa tygodnie od wyjścia ze schroniska, ale inne psy omijały mnie z daleka. Widziały, że jestem chora. Poznałam za to dużo fajnych ludzi, którzy mówili, że jestem ładna. 



Pewnego dnia przyjechał Tata. Początkowo nie miałam do niego zaufania, bo bałam się mężczyzn i bałam się też, żeby nie skrzywdził Mamusi. Ale okazał się miły, położył się ze mną na podłodze i powiedział, że jestem piękniejsza od Claudii Schiffer.


Dlaczego mam na imię Donna? Miałam inne imię, ale Mama powiedziała, że mam potencjał ( to chyba coś dobrego?). No i że mam takie karbowane włosy jak Una giovane donna Sandra Botticellego! I tego samego koloru! Prawda, że jestem ładna? Tu widać moją fryzurę. Jestem podobna do Claudii?


I do tej modelki Botticellego? Do Simonetty Vespucci? 
 


Zostałam zaszczepiona. Zgromadziłam też trochę tłuszczyku przed zimą. Futro mi się poprawiło i już jestem zdrowa! 

 
To moja kumpelka! Świetnie się razem bawiłyśmy. Uwielbiam śnieg! Dlaczego nie ma u nas boiska dla psów? Mama nie może mnie puszczać bez smyczy...


 Sandro Botticelli Una giovane donna Staatliche Museen, Berlin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz