niedziela, 23 listopada 2014

Pamiętasz? Fragmenty (41)

 
- Przeczytałem listy. Moje listy, których kopie mi przysłałaś. Nie pamiętałem, że było mi wtedy tak źle. Wygląda na to, że zawsze, kiedy moje życie staje się trudne, pojawiasz się ty.
- Powinnam była wtedy do ciebie przyjechać - mówi Olga. - Nie czekać na Boże Narodzenie, przyjechać i uratować cię.

Ale czy to by się udało, myślimy oboje.
Czy mnie nienawidziłaś, pytam. Nie, nigdy. Tak blisko jest od miłości do nienawiści, mówię, i wypowiadając te słowa czuję, że to frazes.
Nigdy cię nie nienawidziłam, Jean, mówi Olga. Po prostu nie przestałam cię kochać.

(...)
 
Jean, mówi, wiem, jak ci było ciężko. Wiem, że mało zarabiałeś i nie mogłeś sobie pozwolić na żonę. Potrwałoby trochę, zanim nauczyłabym się języka i jakiegoś użytecznego zawodu.
Słucham i myślę, że to nędzne usprawiedliwienie.
Byłoby nam trudno, mówi. Nie wiadomo, czy by się nam udało. Ale teraz już nie możemy tego sprawdzić. Nie możemy tam wrócić, mądrzejsi o doświadczenie i wiedzę o własnych uczuciach.

Może jesteśmy sobie przeznaczeni, ale jak to rozumieć? Wszystko było proste, dopóki się nie zjawiłaś.

- Olgo, musimy się spotkać - mówi Jean.
- Obejrzałeś zdjęcia i stwierdziłeś, że to bezpieczne: kobieta niebrzydka, ale dla ciebie za stara - Olga wybucha śmiechem.
- Będziesz rozczarowana, gdy dostaniesz moje zdjęcie.
- A co, masz siwą brodę, mnóstwo zmarszczek i jesteś gruby?
- Jestem siwy.
- To musi być piękne - rozmarza się. Znów ten ton kusicielki, podszyty śmiechem. - Siwe włosy i te wielkie czarne oczy.
- Naprawdę tak myślisz? - teraz śmieją się oboje

To prawda, że dopóki nie dostałem fotografii, myślałem o niej widząc tamtą dziewczynę. Zapewne ona też tak myśli i trochę się boję jej rozczarowania na widok siwego faceta, który kiedyś był jej ciemnowłosym kochankiem. Tylko tamte swoje twarze znaliśmy. Ale teraz, nawet mając przed oczami jej zdjęcie, słyszę tę samą Olgę. Namiętną i zazdrosną. Figlarną, złośliwą, skłonną do śmiechu, a czasem szyderstwa. To ona, ta sama, choć tak trudno mi w to uwierzyć.

- Jesteś kawał drania - mówi Olga. - Wilk, który przebrał się za owieczkę. I myślisz, że ktoś w to uwierzy?
- Olgo, naprawdę jestem wiernym mężem.

- Nie wierzę w twoją przemianę - mówi. - Byłeś kobieciarzem.
- O, tak, muszę przyznać ci rację. To prawda. Uwielbiałem kobiety.
- Wiem.
- Dlaczego uważasz, że nie powinniśmy się spotykać?.
- Jean, jeśli mnie o to poprosisz, nie odmówię. Ale to ty musisz dokonać wyboru. Kiedy do ciebie zadzwoniłam, nie zamierzałam nikogo ranić. Nasza pierwsza rozmowa była przyjazna, nic więcej. Nie chciałam wchodzić w twoje życie. To ty powiedziałeś żonie. Przez ciebie się martwi i boi.
- Co miałem zrobić?
- Nie zamierzam odmawiać, jeśli poprosisz mnie o spotkanie. Ale wiesz dobrze, jak to się skończy. Ja nie oprę się ani tobie, ani sobie. Już jestem twoja.

Na co liczyłem? Że ktoś mnie uwolni od wyboru?
Jeśli się spotkamy, wszystko wróci.
__________________________
© 2014 Alina L


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz