poniedziałek, 17 listopada 2014

Pamiętasz? Fragmenty (37)

Odkładam słuchawkę. Jestem w biurze, jest czwartek, 12.00 i właśnie przeżyłem trzęsienie ziemi. Pójdę na lunch i może ochłonę.
Od lat myślałem o sobie jako o dobrym, lojalnym mężu. Jestem wierny swojej żonie. Uwielbiam moich synków. Za nic nie chciałbym ich stracić. Za nic nie chciałbym ich zranić. Jak więc to możliwe, że teraz pojawiają się w mojej wyobraźni najdziksze scenariusze, które odrzucam z przerażeniem. Ale one wracają. Nie godzę się na to. Panuję nad swoim życiem. 
 
Nie zadzwonię już do niej.
Chciałbym słuchać jej głosu. Patrzeć na nią. Dotykać.
Moje dzieci są małe i na to nie zasłużyły.
Tak bardzo, tak niewiarygodnie ją kochałem. Czuję się tak, jakby te lata nie minęły.
Już nie jesteśmy ci sami. To złudzenie.
Dlaczego wtedy stchórzyłem? Jak mogłem być tak słaby?
Za późno.
Ona mnie ciągle kocha.
Tak mówi. Nie jesteś tamtym Jeanem. Zmieniłeś się. 
Chcę jeszcze usłyszeć jej głos.
Nie wolno ci dzwonić.
Muszę. Tylko ten jeden raz.
Okłamujesz sam siebie.
Do diabła, mam do tego prawo!
A dzieci?
Przecież to tylko rozmowa!

Tego dnia Jean zostaje w pracy po godzinach. Patrzy na aparat telefoniczny. Spogląda na niego od paru godzin i za każdym razem powstrzymuje się przed podniesieniem słuchawki. Teraz wystukuje na klawiaturze ten numer.
- Miałem nadzieję, że uda mi się nie zadzwonić do ciebie - mówi. - Przegrałem.
- Jak dobrze znów cię słyszeć - radość w jej głosie.
- Pamiętam kilka słów po polsku - mówi Jean. - „Tak” i jeszcze „kocham cię”.
- Kocham cię - powtarza Olga szeptem.
- Mów do mnie, proszę. Mów.
 
Opisuje mi swoją sypialnię. Pastel, półakt dziewczęcy, na ścianie.
A potem mówię jej znów, jakby nie dość było tego, co powiedziałem rano, że wróciło do mnie szaleństwo sprzed lat. Mówię, jak uwielbiałem jej ciało, jak go pragnąłem.
- Ono się tak bardzo nie zmieniło - mówi.
Zapiera mi dech. 
 
(...)
 
Szalona, przewrotna kusicielko, co ty ze mną wyprawiasz?! Przecież oboje wiemy, że jeśli się spotkamy...

- Ja sam jestem swoim największym wrogiem.
- Niech już tak będzie - mówi Olga. - Niech zostanie tak, jak jest teraz, bo chciałabym móc tak rozmawiać z tobą za tydzień. Za rok. Za pięć lat. I kiedy będziemy całkiem starzy. Niczego nie oczekuję, Jean. Teraz musimy kończyć. Zadzwoń kiedyś.
 
***
Po tej rozmowie muszę wrócić do domu, do żony i dzieci. Patrzę w lustro. W biurze już nie ma prawie nikogo, tylko strażnicy, i nikt mnie nie zaskoczy na tym uważnym analizowaniu własnej twarzy. To ja. Mąż i ojciec. Dałem słowo, sobie i innym. Postanowiłem się zmienić - zbyt wiele osób cierpiało przeze mnie - i jakoś mi się do tej pory udawało. Odnalazłem spokój w małżeństwie. Szanuję moją żonę; to pierwsze, co mi przychodzi do głowy, gdy o niej myślę: szacunek. A miłość? Gdzie jest miłość? Przecież ją kocham. Tak, inaczej. Już bez namiętności. Namiętność... to ciało Olgi w świetle nocnej lampki, to jej zielone oczy, rozgorączkowane usta. To jej skóra, jej piersi, pośladki. Woń jej ciała. Głos. Śmiech. Włosy na poduszce. To ucisk w brzuchu, gdy mówiła: muszę już iść, pozwól mi, proszę; a jej oczy i ciało mówiły co innego.
Nabieram zimnej wody w dłonie, przemywam twarz. Muszę iść do domu. Jak mam wrócić do moich synów z tamtą miłością wypisaną na twarzy? Jestem za nich odpowiedzialny. Nie chcę ich krzywdzić. 

(...)

Jej telefon. Lektura jej listów. I jakaś potworna siła znów wciąga mnie w odmęty.
Ona jest tu, niedaleko. O parę godzin jazdy samochodem lub pociągiem. Spytałem, czy będę mógł do niej zadzwonić, gdy będzie w Berlinie. Powiedziała, że nie. Nie ma roamingu. Nie zapytałem, z kim spędza ten weekend. Nie wiem, gdzie się zatrzymała. Nawet gdybym jakimś cudem zdobył się na wyjazd do Berlina, nie odnalazłabym jej w tym mieście. Tęsknię za nią. Tak, jakby była jedyną kobietą na świecie.
 
_________________



© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz