środa, 29 października 2014

Pamiętasz? Fragmenty (24)

(...)

Iza od lat mieszka w Ameryce. Po wyjeździe Marka dołączyła do niego z synem. Ceną była rezygnacja z ambicji zawodowych. Czy jest szczęśliwa? A jakie to ma znaczenie?
Teraz będzie w Europie. Więc może się spotkamy?

Promenada nad morzem, taras kawiarni. Szarlotka na ciepło i kawa. Morze wzburzone jesiennym wiatrem, sinoniebieskie. Popołudniowe słońce; w czystym powietrzu połyskują białe skrzydła mew. Ich krzyk. Jest dawno po sezonie, na plaży ludzie i psy, i dwa osiołki wyprowadzane na spacer przez opiekunów.

- Nie jestem jeszcze gotowa. Ani na spotkanie, ani na odmowę. Nie wiem, co bym z tym zrobiła - stwierdza Olga, patrząc na morze, przeczesywane przez wiatr.
- Nie boisz się? - Iza odsuwa pusty talerzyk, sięga po kawę. - Sporo ryzykujesz.
- Boję się, ale nie tego, o czym pewnie myślisz ty i inni. Kiedy zwierzyłam się Kazikowi ze swoich planów, przeraził się, usłyszawszy, ile już lat upłynęło. Prosił mnie, żebym zrezygnowała, bał się, że zostanę zraniona. Ale przecież to miałoby znaczenie tylko wówczas, gdybym chciała ekshumować ten romans.
- A nie chcesz? - pyta z niedowierzaniem Iza.
- Oczywiście, zdarzają się nieoczekiwane powtórki z przeszłości. Ja po prostu chcę coś zrozumieć - wzdycha Olga, bawiąc się widelczykiem do ciasta.
- I myślisz, że jak się z nim spotkasz, on ci to wyjaśni? - głos Izy jest pełen ironii.
- Myślę, że może zrozumiem i bez jego wyjaśnień. Liczę na olśnienie - uśmiecha się Olga.
- A czy brałaś pod uwagę taką możliwość, że znów się w nim zakochasz? Albo on w tobie? Albo oboje? A jeśli ma swoje życie, rodzinę, dzieci?
- Droga Izuniu, sprzeciwiam się całym swoim jestestwem traktowaniu dorosłych ludzi jak istot niespełna rozumu - w głosie Olgi brzmi irytacja. - Pan Bóg dał człowiekowi rozum i wolną wolę.
- Mężczyznom też? - dziwi się Iza.

(...)

Dlaczego jednak, choć byłoby to najłatwiejsze, nie wybiorę innej drogi: rezygnacji. Po co mi to spotkanie? Po co ten zamęt, który nic nie zmieni? Wiem, po co. Przeżyliśmy coś wspólnie, a przecież jego doświadczenie nie przylega do mojego. Znam tylko własną wersję. Chciałabym choć spróbować poznać to, co zdarzyło się jemu. I myślę, może się myląc, że teraz, po latach, jest to możliwe.

A na dodatek te emocje myśliwego - tropiciela. Nie powiedziała Izie prawdy. Ma swój scenariusz. Jeden z wielu.
 
Świeci słońce. Przy kawiarnianych stolikach siedzą urzędnicy, leniwie przeglądając gazety i pijąc kawę. Zaraz skończy się przerwa na lunch i wrócą do biur. Czy ten szpakowaty mężczyzna w cieniu to on? Wiec jednak przyszedł. Olga uśmiecha się, choć serce podeszło jej do gardła.
- Witaj, Jean.
Jest równie skrępowany i zakłopotany jak ona.
- Dziękuję, że przyszedłeś. Obawiałam się, że odmówisz. Chciałam z tobą porozmawiać... po tylu latach. Zawsze czułam, że powinnam o tym napisać. O nas. Właściwie napisałam już parę stron. To ma być powieść. Nie, jeszcze nic nie opublikowałam. Nie wiem nawet, czy będę miała odwagę poszukać wydawcy. Ale wiem, że muszę to zrobić. Dlatego chciałam cię spotkać, żeby zapytać o listy. Twoje listy. Czy mogę je wykorzystać... cytując? Obszerne fragmenty. I jeszcze jedno. Co się stało z moimi listami? Czy mogłabym je zobaczyć? Jak cię znalazłam? Wynajęłam detektywa.
Przykro mi, ale sprytnie zatarłeś ślady. Zależało mi, żeby cię spotkać. W końcu chodzi o twoje listy, byłoby nie fair robić z nich użytek bez twojej wiedzy. To właściwie wszystko. Dziękuję ci.

A teraz: ciemne oczy wilgotnieją, zachodzą mgłą, a muzyka, solo na skrzypcach, wznosi się coraz wyżej, drżąc, bolesna i piękna nie do wytrzymania. Ręce odnajdują się po omacku, zaciskając się spazmatycznie. Ciemność. Napis: The End.

Przecież tandetne powieści też musi ktoś pisać. 

 ______________________________________
© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz