sobota, 4 października 2014

Pamiętasz? Fragmenty (16)

Zima jest mroźna i śnieżna.
Co wieczór zasypiam z jego listami, wpatrzona w profil na ścianie.
Co rano budzę się w kraju zamkniętym, nieprzenikalnym.
Ciągle nie można telefonować. Listy idą tygodniami, czytane przez cenzora. Obowiązuje godzina milicyjna, więc pozostają samotne wieczory albo całonocne balangi.
I tu, i tu otchłań.
Dobrze, że jest muzyka. Prezenter Trójki pieszczący oddechem mikrofon, złudzenie czyjejś obecności. Można słuchać radia i czytać listy, i pisać listy donikąd.
Jest jeszcze szary sweter, który nosił tutaj we wrześniu, pachnący jego wodą kolońską. Przytulam go do twarzy i wdycham coraz słabszą woń piniowego lasu.

Prosisz, żebym opowiedział o swoim życiu teraz.
Wino, muzyka, podróże, praca, marzenia, SAMOTNOŚĆ.
Naprawdę, mam ci tyle do powiedzenia. Chciałbym opisać tę zadziwiająca drogę, którą idę od czasu, gdy zostawiłem cię w pokoju pełnym słońca. Chciałbym opisać swoją samotność, opowiedzieć o cenie mojej niezależności, wykrzyczeć rozpacz. Nigdy nie sądziłem, że potrafię żyć całkiem sam, troszczyć się o siebie. Kiedy to staje się nie do wytrzymania, piję za dużo, słucham całą noc muzyki i myślę o zielonych oczach, które znam.
Zrozum, kiedy idę przez miasto, nie mogę znieść widoku zakochanych par, nie mogę patrzeć na sukienki na wystawach. Czy rozumiesz?
 
Byłem w Zurychu, potem w Paryżu. To piękne miasta, a ja byłem chory. Nie mogłem na nic patrzeć, nie tęskniąc za tobą straszliwie.
Jedyną radością jest praca, ale to żałosne.
To, że cię kocham, jest niewiarygodne i przerażające. Kocham cię za twe oczy, uśmiech, za to, jak mówisz, jak żyjesz. Za to, że dałaś mi siłę, by żyć, by być uczciwym, by być samotnym. Ponieważ dałaś mi wiarę w miłość i wierność, ponieważ zapragnąłem mieć z tobą dzieci i wspólne jutro. 

 
I list Twój przyniósł mi błogosławieństwo,
Wiedziałem już, że nie ma oddalenia,
Całego świata piękno przynosisz ze sobą,
Tyś jest mój wiatr wiosenny, letni deszcz ożywczy,
Tyś mą nocą czerwcową z tysiącami ścieżek...”

Śniłam o tobie przez kilka ostatnich nocy. Ten sen ciągle powraca. Szukam cię w jakimś obcym mieście. Wiem, że gdzieś tam jesteś, i że mamy się spotkać; widzimy się i znów znikasz, znów cię szukam. I kiedy myślę, że zaraz cię zobaczę, budzę się.

 
Przeraża mnie to, że masz nade mną taką władzę. Przeraża mnie odpowiedzialność. To za wiele.
Porozmawiajmy o naszym ślubie.
Muszę skontaktować się z konsulatem w Lille, 500 km stąd. Ale to nie jest problem. Zapytałem ich, jak mogę się z tobą ożenić. Powiedzieli, że niemożliwy jest ślub „per procura”. Więc oświadczyłem, że chcę wizę, żeby pojechać do Polski i poślubić cię.
Nie można teraz jechać do Polski!!!!!
Więc pytam, jak? Kazali mi załatwić zaświadczenie z merostwa, wysłać do nich, oni to sprawdzą (nie wiem co) i odeślą mi, i wtedy mam to wysłać do Polski. I z tym papierem będziesz mogła przyjechać do Francji...???
Zrobiłem co kazali i teraz czekam, aż mi odeślą, wyślę to wówczas do ciebie. Mam nadzieję, że się uda. Tylko takie rozwiązanie mi zaproponowali, więc chyba to podziała. Musi.
Ale proszę, przyjedź jak najprędzej, nie musisz nic ze sobą zabierać (tylko swoje oczy), zaczniemy razem nowe życie, będziemy patrzeć prosto w słońce, pić wino, kochać się i jak tylko skończymy, zaczniemy znów od początku.

____________________________________
I list twój... Rainer Maria Rilke i Lou Andreas - Salome „Listy” w przekładzie Wandy Markowskiej, Czytelnik 1980 s.89


© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz