***
(...)
Iza
otwiera drzwi w szlafroku, rozczochrana.
- O,
chyba przyszłam nie w porę.
- Chodź,
chodź, zaraz doprowadzę się do porządku. Chyba że nie zniesiesz widoku tego
pobojowiska - macha ręką z rezygnacją.
We
wszystkich pokojach piętrzą się sterty pieluch i kartki z notatkami. Pod ścianą
przedpokoju porzucony odkurzacz, jakby ktoś zamierzał go użyć i nagle zmienił
zdanie. Tylko mała, sztuczna choinka przypomina o tym, że są święta.
- Mama
wyszła z Maksem, a Marek pojechał na wieś do rodziców. Kawa, herbata?
- I wódka
też.
-
Żołądkowa gorzka, jeśli nie zniechęca cię nazwa - Iza wyciąga butelkę z barku.
-
Klasyczny przykład kamuflażu. Może żołądkowa, ale na pewno nie gorzka. Ubierz
się, a ja zrobię kawę - proponuje Olga.
-
Jak to rzekł ów Rosjanin?
-
„Siejczas ja pobriejus’, stanu czełowiekom.”
-
Właśnie.
- Mnie
nie nalewaj - mówi Iza, zapinając przyciasną bluzkę.
- Mam pić
sama? Oszalałaś?
- Maksio
będzie miał rodzeństwo.
- Rany
Boskie!
- I to
właściwie wszystko - Iza rozkłada ręce.
- Jak
sobie dasz radę?
- Tak jak
dotąd. Może doktorat ucierpi, ale mi nie zależy.
- Zawsze
ci zależało. Bardziej niż komukolwiek, kogo znam.
-
Słyszałaś o depresji poporodowej? Wszyscy udają, że nie istnieje. A może to nie
depresja. Przyłapałam się na tym, że jestem wściekła na moje dziecko. To już za
wiele.
- I
dlatego zaszłaś w ciążę?
- Zaszłam
i już. Nie planowałam. A teraz jestem i tyle. Mam ochotę spalić te papiery albo
skoczyć z mostu. Na szczęście w okolicy nie ma mostów.
Dzwonek
do drzwi. Maksio z babcią wraca ze spaceru. Zakutany w szale rumiany bobas
wyciąga ręce do Izy.
- Maksiu,
malutki. Chodź, mamusia cię rozbierze. A kto to? Ciocia? Pójdziesz do cioci?
Malec
lękliwie przytula się do matki.
- Ugotuję
mu zupę, a ty sprawdź, czy nie ma mokro - mówi matka do Izy. - Uważam, pani
Olu, że Iza nie powinna pracować, na jej miejscu poszłabym na zwolnienie. Ale
ona nie da sobie nic wytłumaczyć.
-
Dlaczego nie chcesz? Dostałabyś bez problemu L-4.
- Zgadnij
- Iza znacząco spogląda w stronę kuchni.
- Ale bez niej nie dałabym sobie rady. Chciałabym, żebyś przyszła do nas na
Sylwestra, ale nie wiem, czy to dla ciebie atrakcyjna propozycja.
- Wybacz,
ale już zdecydowałam. Chcę być sama.
- Nie
boisz się?
- Czego?
Łez? Nie.
- Chyba
masz rację. Ja nie umiem płakać. Tylko pochlipuję.
- Kiedyś
się nauczysz. Kiedy naprawdę będziesz musiała.
_________________________________________
© 2014 Alina L
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz