poniedziałek, 27 października 2014

Pamiętasz? Fragmenty (23)

(...)

Gdzie była Olga przez te wszystkie lata? Skąd przychodzi, wciąż ta sama dziewczyna, ta sama młoda kobieta, a przecież nie ta sama. Zmarszczki wokół oczu, gdy się uśmiecha. Krótkie blond włosy bez śladu siwizny. Czy lekko przeskoczyła przez przepaść tych kilkunastu lat, nie muskając ziemi?
Olgo? Gdzie byłaś?

Czy warto o tym mówić?

O ufności, z jaką weszłaś w nowy związek? I o tym, jak stał się więzieniem? O smutku lat, kiedy mówiłaś sobie, że jesteś spokojna i szczęśliwa. Ileż to trwało? Szpitale: dzieci, których nie mogłaś urodzić, bo twoje ciało uparcie mówiło: nie. Czekanie - na co? Czy warto opowiadać o katastrofie twojego małżeństwa?
Teraz wiesz, że cokolwiek nam się zdarza, czemuś służy. I że tylko słuchając uważnie świata możemy usłyszeć głos Boga.
 
Idę przed siebie. A czasem oglądam się wstecz.

Wyjęłam z pudełka jego listy. Lotnicze koperty rozdarte w pośpiechu, cienkie bibułki: drobne pismo zajmuje niewiele miejsca, marginesy są szerokie. Czytam i płaczę. Czytam tyle razy, że zaczynam żyć tamtym czasem i zasypiając czuję, że te lata wcale nie minęły. A kiedy mija fala splątanych, niejasnych emocji, wszystko zaczyna się układać. I po raz pierwszy myślę: może miałam szczęście, że tak się skończyło.
Ale to tchórzostwo tak myśleć.

Miał wszystkie cechy, których teraz nie chcę u mężczyzn (dlaczego więc go pokochałam?) Niedojrzały, egzaltowany, neurotyczny, niezdolny do samotności i - zdaje się - wierności, choć nie wątpię, że długo był mi wierny. Miał skłonność do alkoholu i wybuchów złości. Klasyczny wizerunek niewłaściwego kochanka.

Ciekawe, kim jest teraz. Jak wygląda. Czy ma dzieci i czy się o nie troszczy. Bo że jest z kobietą, to nie ulega wątpliwości. Nie umiał i nie chciał być sam. Codzienność go przerastała.

I ciekawe, jak się zachowa, gdy go poproszę o spotkanie. Czy zrobi unik? Odmówi wprost? Zgodzi się i będzie skrępowany? A może spotka się ze mną jak gdyby nigdy nic i roztoczy cały swój czar?

Chcę i muszę teraz to zrobić. Teraz jest czas, by uwolnić się od swoich demonów. Kiedyś myślałam o nich jako o demonach, a to są małe diabełki na sznurku. Jeśli teraz uwolnię się od nich, być może dowiem się, co dalej.

Może tamto jest odległe i niezrozumiałe, jak Atlantyda. Może nie warto otwierać tego okna w przeszłość. Schować listy do pudełka. Wzruszyć ramionami nad galijską egzaltacją i dziewczęcą naiwnością. Żyć dalej. 

Ale te listy nie pozwalają mi na to. Proszą, by się nad nimi pochylić. Jak nad źródłem. Jak nad zwierciadłem.

Spoglądam na tamtych nas przez szybę akwarium. Toniemy w niepamięci. Nawet ten zapis nie jest ratunkiem, bo nie ma powrotu. A jednak przeszłość istnieje.

Patrzę na tamtych nas, niepojętych. Dwoje neurotycznych dzieci z rozpaczliwą determinacją poszukujących bezwarunkowej miłości i pokonanych przez los, który przybrał postać historii.

Dwa motyle przejechane przez czołg.

Być może ten związek zniszczyłby mnie. Być może życie z Jeanem byłoby trudniejsze niż bez niego. Nie miałam szansy tego sprawdzić.

Topielcy w rzece czasu.

______________________________________


© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz