(...)
Gdzie
była Olga przez te wszystkie lata? Skąd przychodzi, wciąż ta sama
dziewczyna, ta sama młoda kobieta, a przecież nie ta sama.
Zmarszczki wokół oczu, gdy się uśmiecha. Krótkie blond włosy
bez śladu siwizny. Czy lekko przeskoczyła przez przepaść tych
kilkunastu lat, nie muskając ziemi?
Olgo?
Gdzie byłaś?
Czy
warto o tym mówić?
O
ufności, z jaką weszłaś w nowy związek? I o tym, jak stał się
więzieniem? O smutku lat, kiedy mówiłaś sobie, że jesteś
spokojna i szczęśliwa. Ileż to trwało? Szpitale: dzieci, których
nie mogłaś urodzić, bo twoje ciało uparcie mówiło: nie.
Czekanie - na co? Czy warto opowiadać o katastrofie twojego
małżeństwa?
Teraz
wiesz, że cokolwiek nam się zdarza, czemuś służy. I że tylko
słuchając uważnie świata możemy usłyszeć głos Boga.
Idę
przed siebie. A czasem oglądam się wstecz.
Wyjęłam
z pudełka jego listy. Lotnicze koperty rozdarte w pośpiechu,
cienkie bibułki: drobne pismo zajmuje niewiele miejsca, marginesy są
szerokie. Czytam i płaczę. Czytam tyle razy, że zaczynam żyć
tamtym czasem i zasypiając czuję, że te lata wcale nie minęły.
A kiedy mija fala splątanych, niejasnych emocji, wszystko zaczyna
się układać. I po raz pierwszy myślę: może miałam szczęście,
że tak się skończyło.
Ale
to tchórzostwo tak myśleć.
Miał
wszystkie cechy, których teraz nie chcę u mężczyzn (dlaczego więc
go pokochałam?) Niedojrzały, egzaltowany, neurotyczny, niezdolny do
samotności i - zdaje się - wierności, choć nie wątpię, że
długo był mi wierny. Miał skłonność do alkoholu i wybuchów
złości. Klasyczny wizerunek niewłaściwego kochanka.
Ciekawe,
kim jest teraz. Jak wygląda. Czy ma dzieci i czy się o nie
troszczy. Bo że jest z kobietą, to nie ulega wątpliwości. Nie
umiał i nie chciał być sam. Codzienność go przerastała.
I
ciekawe, jak się zachowa, gdy go poproszę o spotkanie. Czy zrobi
unik? Odmówi wprost? Zgodzi się i będzie skrępowany? A może
spotka się ze mną jak gdyby nigdy nic i roztoczy cały swój czar?
Chcę
i muszę teraz to zrobić. Teraz jest czas, by uwolnić się od
swoich demonów. Kiedyś myślałam o nich jako o demonach, a to są
małe diabełki na sznurku. Jeśli teraz uwolnię się od nich, być
może dowiem się, co dalej.
Może
tamto jest odległe i niezrozumiałe, jak Atlantyda. Może nie warto
otwierać tego okna w przeszłość. Schować listy do pudełka.
Wzruszyć ramionami nad galijską egzaltacją i dziewczęcą
naiwnością. Żyć dalej.
Ale te listy nie pozwalają mi na to. Proszą, by się nad nimi pochylić. Jak nad źródłem. Jak nad zwierciadłem.
Ale te listy nie pozwalają mi na to. Proszą, by się nad nimi pochylić. Jak nad źródłem. Jak nad zwierciadłem.
Spoglądam
na tamtych nas przez szybę akwarium. Toniemy w niepamięci. Nawet
ten zapis nie jest ratunkiem, bo nie ma powrotu. A jednak przeszłość
istnieje.
Patrzę
na tamtych nas, niepojętych. Dwoje neurotycznych dzieci z
rozpaczliwą determinacją poszukujących bezwarunkowej miłości i
pokonanych przez los, który przybrał postać historii.
Dwa
motyle przejechane przez czołg.
Być
może ten związek zniszczyłby mnie. Być może życie z Jeanem
byłoby trudniejsze niż bez niego. Nie miałam szansy tego
sprawdzić.
Topielcy
w rzece czasu.
© 2014 Alina L
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz