-
Przeczytałem listy. Moje listy, których kopie mi przysłałaś. Nie
pamiętałem, że było mi wtedy tak źle. Wygląda na to, że
zawsze, kiedy moje życie staje się trudne, pojawiasz się ty.
-
Powinnam była wtedy do ciebie przyjechać - mówi Olga. - Nie czekać na
Boże Narodzenie, przyjechać i uratować cię.
Ale
czy to by się udało, myślimy oboje.
Czy
mnie nienawidziłaś, pytam. Nie, nigdy. Tak blisko jest od miłości
do nienawiści, mówię, i wypowiadając te słowa czuję, że to
frazes.
Nigdy
cię nie nienawidziłam, Jean, mówi Olga. Po prostu nie przestałam
cię kochać.
(...)
Jean,
mówi, wiem, jak ci było ciężko. Wiem, że mało zarabiałeś i
nie mogłeś sobie pozwolić na żonę. Potrwałoby trochę, zanim
nauczyłabym się języka i jakiegoś użytecznego zawodu.
Słucham
i myślę, że to nędzne usprawiedliwienie.
Byłoby
nam trudno, mówi. Nie wiadomo, czy by się nam udało. Ale teraz już
nie możemy tego sprawdzić. Nie możemy tam wrócić, mądrzejsi o
doświadczenie i wiedzę o własnych uczuciach.
Może
jesteśmy sobie przeznaczeni, ale jak to rozumieć? Wszystko było
proste, dopóki się nie zjawiłaś.
- Olgo,
musimy się spotkać - mówi Jean.
-
Obejrzałeś zdjęcia i stwierdziłeś, że to bezpieczne: kobieta
niebrzydka, ale dla ciebie za stara - Olga wybucha śmiechem.
-
Będziesz rozczarowana, gdy dostaniesz moje zdjęcie.
- A co,
masz siwą brodę, mnóstwo zmarszczek i jesteś gruby?
-
Jestem siwy.
- To
musi być piękne - rozmarza się. Znów ten ton kusicielki, podszyty
śmiechem. - Siwe włosy i te wielkie czarne oczy.
-
Naprawdę tak myślisz? - teraz śmieją się oboje
To
prawda, że dopóki nie dostałem fotografii, myślałem o niej
widząc tamtą dziewczynę. Zapewne ona też tak myśli i trochę się
boję jej rozczarowania na widok siwego faceta, który kiedyś był
jej ciemnowłosym kochankiem. Tylko tamte swoje twarze znaliśmy. Ale
teraz, nawet mając przed oczami jej zdjęcie, słyszę tę samą
Olgę. Namiętną i zazdrosną. Figlarną, złośliwą, skłonną do
śmiechu, a czasem szyderstwa. To ona, ta sama, choć tak trudno mi w
to uwierzyć.
-
Jesteś kawał drania - mówi Olga. - Wilk, który przebrał się za
owieczkę. I myślisz, że ktoś w to uwierzy?
- Olgo,
naprawdę jestem wiernym mężem.
- Nie
wierzę w twoją przemianę - mówi. - Byłeś kobieciarzem.
- O,
tak, muszę przyznać ci rację. To prawda. Uwielbiałem kobiety.
- Wiem.
-
Dlaczego uważasz, że nie powinniśmy się spotykać?.
- Jean,
jeśli mnie o to poprosisz, nie odmówię. Ale to ty musisz dokonać
wyboru. Kiedy do ciebie zadzwoniłam, nie zamierzałam nikogo ranić.
Nasza pierwsza rozmowa była przyjazna, nic więcej. Nie chciałam
wchodzić w twoje życie. To ty powiedziałeś żonie. Przez ciebie
się martwi i boi.
- Co
miałem zrobić?
- Nie
zamierzam odmawiać, jeśli poprosisz mnie o spotkanie. Ale wiesz
dobrze, jak to się skończy. Ja nie oprę się ani tobie, ani sobie.
Już jestem twoja.
Na
co liczyłem? Że ktoś mnie uwolni od wyboru?
Jeśli
się spotkamy, wszystko wróci.
__________________________
© 2014 Alina L
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz