(...)
Kładę
się spać z myślą, że jutro do ciebie zatelefonuję. Mimo
paraliżującego lęku. Waham się. A jeśli twoja reakcja sprawi, że
już nie zechcę wrócić do tej opowieści? Żal mi czasu spędzonego
nad nią i tych emocji, które mi przyniosła. Nie chcę jej
porzucić. Co robić? Modląc się proszę o sen, który odpowie na
moje wątpliwości. Już tak bywało. Sen lub inny znak. Wierzę, że
go otrzymam.
Sen.
Jestem
z tobą w holu instytucji, w której pracujesz. Siedzimy w fotelach,
rozmawiamy. Gdzieś w pobliżu czuwa strażnik. Nie pamiętam, o czym
mówimy, ale chyba to błahostki. Nie dowiedziałam się nic o twoim
życiu: chyba nie chciałeś mi powiedzieć. A może to ja nie miałam
odwagi zapytać, z obawy, że zaraz odejdziesz? Przez okno widać
wielką limuzynę z rozsuwanym dachem, do której wsiadają jacyś
ludzie. Mówisz, że to dyrektorzy. I że masz jechać z jednym z
nich, ale tamten jeszcze się nie pojawił.
Patrzę
na twoją twarz. Nie zmieniłeś się. Nie jesteś ani wrogi, ani
obojętny. Spoglądasz na mnie ze smutkiem, wyglądasz na zmęczonego,
znużonego. Uświadamiam sobie, że masz ciemne włosy, choć już
wtedy siwiały.
Nagle
budzę się. Jestem z tobą w łóżku, już poranek. Łóżko stoi
pod płotem. Jesteśmy w bieliźnie. Wiem, że nie kochaliśmy się
ze sobą, lecz czuję ciepło i dotyk twojego ciała. Jest to
przyjemne; przytulam się do ciebie, chcę czułości. Ty też.
Pragnę cię. Ale widzę, że nieco dalej, po obu stronach płotu
stoją dwaj starsi mężczyźni: rozmawiają i krytycznie nam się
przyglądają.
Uświadamiam
sobie, że przespaliśmy całą noc i że musisz iść do pracy. Nie
pojechałeś z tym szefem, zostaliśmy tutaj. Wstajemy. Żal mi, że
musimy się rozstać.
Postanowiłam
zadzwonić. To nie było łatwe.
Boję
się panicznie, ale muszę to zrobić.
Faks.
A potem jego głos z automatycznej sekretarki.
Znów
go nie ma. Pewnie jednak pojechał z tym dyrektorem.
Tak,
robię coś, czego nie wolno kobiecie. Mężczyźni we śnie:
strażnicy, krytycy, cenzorzy. Łamię normy, które mówią, że
powinnam z pokorą przyjmować swój los. Świat jest przeciwko mnie.
Świat mówi: nie masz prawa mu się narzucać, nie masz prawa burzyć
jego spokoju. Zachowuj się godnie. Porzucił cię? To co? Dawno i
nieprawda. Zachowuj się! Kobiecie w twoim wieku nie przystoi uganiać
się za facetem, który jej nie chciał. Jak ci nie wstyd? Kogo
obchodzą twoje uczucia? Twoje niezaspokojone potrzeby? Do garów! Do
roboty!
Ten
świat, który mówi do mnie, jest we mnie. W mózgu mam gorącym
żelazem wypalone jego przykazania. Nikt mi nie wiąże rąk, tylko
ja sama. Sama jestem swoim krytykiem, strażnikiem, cenzorem. Lękam
się samej siebie.
Czy
łatwiej byłoby trwać w tamtym życiu, nie dającym szczęścia ani
nawet skromnej satysfakcji, w martwym błocie codzienności, z bólem
wstając rano i z trudem zasypiając, po dniu pełnym udręki? Na
samą myśl cierpnie mi skóra.
Wolę już zmagać się z moimi
strażnikami, śledzącymi mnie w snach. Wolę już lęk i słodycz,
jakie niesie ze sobą ta chwila, gdy jakaś fraza pojawia się nagle
i pragnie być zapisana. Gdy zachód słońca rozpala liście brzóz,
aż płoną. Wolę już łzy.
Wolę
nawet wielkie czarne dziury, długie ciemne tunele, bo w nich zawsze
na końcu jest światło.
„Nigdzie,
kochana, nie ma świata, prócz wewnątrz” mówisz do mnie,
Rainerze i wierzę ci, niezachwianie, jak wierzyłam ci zawsze, gdy
podnosiłeś mnie z bólu, sam cierpiący ponad miarę. Gdy mówiłeś
mi, także swoim życiem, że trzeba podążać własną drogą,
nawet gdy wydaje się nie do przejścia. Nigdy nikomu tak nie
wierzyłam, jak tobie.
(...)
_____________________________
Nigdzie, kochana... Rainer
Maria Rilke
„Siódma elegia” w:
„Poezje
wybrane”
w przekładzie Mieczysława Jastruna, Wydawnictwo Literackie 1964
© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz