środa, 12 listopada 2014

Pamiętasz? Fragmenty (33)


***
Nadchodzi ten dzień. Podnosisz słuchawkę po dwóch dzwonkach.


Gdy się przedstawiam, zapada cisza. Odczekuję dłuższą chwilę, nie dość długą jednak, byś mógł powiedzieć, że nikogo o tym imieniu nie znasz, i odłożyć słuchawkę. A potem mówię, że dzwonię z Polski, i że pewnie mnie nie pamiętasz. Obruszasz się, oczywiście pamiętasz, jesteś zaskoczony. Jak cię znalazłam, pytasz. Wynajęłam detektywa, odpowiadam ze śmiechem. Nie wierzysz mi. Ktoś mi pomógł, mówię, ale to było trudne. Nie zostawiasz śladów, śmieję się. Tak, potwierdzasz, często zmieniasz miejsce pobytu. Pytasz, czy nadal mieszkam w Lublinie i czy wciąż jestem wolna.

Jestem znów wolna, odpowiadam, z akcentem na znów, byłam mężatką przez trzynaście lat, lecz rozwiodłam się. Napisałam książkę. Chcę cię o coś prosić, ale wolałabym wysłać ci faks. Trudno mi o tym mówić przez telefon.
To pewien kłopot, mówisz, może lepiej e-mail. Pytam dlaczego, tłumaczysz, że to jest faks biurowy i że nie dostajesz tu prywatnej korespondencji. No tak, zgadzam się, więc powiem ci, o co chodzi. Napisałam książkę, właśnie ją kończę. I chcę cię prosić o zgodę na wykorzystanie twoich listów. Nawet nie pamiętasz co było w tych listach; śmiejesz się. No wiesz, mówię, normalnie, jak to w listach. Pewnie tak, zgadzasz się; ale to musiała być marna angielszczyzna. Przetłumaczyłam je, wyjaśniam, nie dodając, że angielszczyzna była niezła. Mówię ci, że to dla mnie ważne: twoja obecność w tej książce. Tak, mówisz, dla mnie ta historia też była bardzo ważna. Więc jak, zgodzisz się? Musisz to jeszcze przemyśleć.

A ty, pytam, jak się masz. Na pewno wiesz, że się ożeniłem i mam dwóch małych synków, mówisz. Nic nie wiem; proszę, żebyś o nich opowiedział. Młodszy jest bardzo chory, teraz był przez kilka miesięcy w szpitalu, a wy z nim. Dziś jesteś pierwszy dzień w pracy. Więc dzwonię w niewłaściwym momencie, przepraszam; mam nadzieję, że twój chłopczyk wyzdrowieje. Nic nie szkodzi, po prostu tyle się ostatnio wydarzyło, mówisz.

Wiesz, mówię, w ciągu ostatnich lat wielokrotnie mi się śniłeś. Teraz rozumiem, dlaczego.

Mówisz, że śmieję się tak samo jak dawniej. 
Więc co będzie z twoją zgodą na wykorzystanie listów, pytam. Wahasz się, trudno ci teraz o tym myśleć. Tak, rozumiem, nie oczekuję, że odpowiesz natychmiast; ile czasu ci trzeba, pytam. Śmiejesz się, i mówisz, że więcej niż kilka minut, i że do mnie zadzwonisz, jeśli podam ci numer telefonu. Podaję i pytam: kiedy, więc obiecujesz, że w przyszłym tygodniu. Jeśli nie zadzwonisz, ja to zrobię, oświadczam, a ty mówisz: zadzwonię, zaufaj mi; a głos masz taki ciepły, że wierzę ci bez zastrzeżeń. 
 

A potem jeszcze, wiedząc, że już pora kończyć, mówię: Jean, czy mogę cię o coś zapytać? Co naprawdę wtedy się stało? Do dziś nie rozumiem.

Milczysz, a potem mówisz, że byłeś za młody, i że przeraziłeś się odpowiedzialności. Że to było dla ciebie za trudne. Jakie to proste, mówię.

A później ci dziękuję. Przerywasz mi, bo przecież na nic się jeszcze nie zgodziłeś i w sprawie listów dopiero dasz mi odpowiedź. Chcę ci podziękować za to, że byłeś w moim życiu, tłumaczę. Było to ważne. Piękne. I bolesne.

I jeszcze daję ci piosenkę. „Słynny niebieski prochowiec” Leonarda C. 
 
Czy usłyszałam to, co pragnęłam usłyszeć? Tak.

Chciałam usłyszeć twój głos: jest to głos budzący zaufanie.

Chciałam dowiedzieć się o twoje życie: wiem, że jesteś kochającym ojcem.

Chciałam usłyszeć, że dorosłeś. I tak się stało.

Chciałam zamknąć tę historię. Zamknęłam. Już nie poproszę cię o spotkanie.

Nie wiedziałam, kim jesteś teraz.

Mężczyzna, z którym rozmawiałam, jest wart miłości. O tym chciałam się upewnić.

Teraz rozumiem, dlaczego byłeś smutny w moich snach. Może kiedyś przyśnisz mi się uśmiechnięty.

______________________________



© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz