poniedziałek, 29 września 2014

Pamiętasz? Fragmenty (11)




(...)
***
Słowa. Puste, głupie, pospolite słowa.
Gdzie jesteś, Zielonooka. Pod dziwnym niebem, zamknięta w zdumiewającym życiu.
Nasza noc wkrótce się skończy, a przed wschodem słońca jest zwykle najzimniej i najciemniej.
Na ścianie mojej sypialni wisi mały skarb: żółty klucz, po prostu kawałek metalu. Ale to klucz magiczny.

Zachód słońca na jesiennym niebie. Plami krwią czarną linię gór, a strzępy czerwonej koronki rozdzierają chmury. Gdybym był Stwórcą, ofiarowałbym je tobie dziś wieczorem.

Chmury odpływają
i ukazuje się słońce
oświetlając horyzonty odległych krain
Trzymasz mnie za rękę
i jak bogowie
spacerujemy po wodzie
z oczami pełnymi światła

Jest to wieczór bez daty
Wiem tylko
ze byliśmy razem niedawno
widzę noc, pulsujące gwiazdy
na płótnie bez dna i las
szeleszczący tysiącem sekretnych hałasów

Pozwól mi wierzyć
że ludzka istota śpiąca w nas
nie zwycięży.
Pragnę ci także powiedzieć
że cię kocham
Powiedzieć to tysiąc
i tysiąc razy
za każdym razem inaczej
I ty powiedz mi
że zawsze będzie
tak samo
chociaż
wciąż na nowo.

Jean pisze wiersze. Czytam je z zachwytem i irytacją. Nic nie mówią o jego życiu, o sprawach praktycznych. Nie wiem, dokąd jadę. Już wkrótce dostanę paszport, trzeba jechać po wizę. Mam zgodę na dwa tygodnie urlopu bezpłatnego po świętach, więc zarezerwowałam już bilet na 23 grudnia.
Życie w Polsce jest coraz trudniejsze. Izoluję się. Potrafię obyć się bez mięsa, masła, słodyczy, kawy. W ten sposób wszystko staje się prostsze. Nie chcę się zmagać ze światem.
Ale potrzebuję nadziei. Jean zbudował zamek ze słów, zamknął mnie w nim. A ja zawsze stąpałam po ziemi. Jest coraz trudniej.
I co potem? Kiedy już tam będę?

List, list od ciebie.
I natychmiast jestem szczęśliwy, mimo wszystko. Nie wyobrażasz sobie, jak szalone miałem myśli.
Wiem, jak ci ciężko, po prostu uwierz, ze twój ból jest moim.
Czy rozumiesz?
Czekam na ciebie.
I będę czekać, dopóki trzeba.
Napisałem do ciebie całe strony w tym tygodniu. I w końcu wysyłam tylko tych kilka słów...
Powiedz, że kochasz życie tak jak ja w tej chwili. I jesień. I jesienne słońce. I jej senne, długie noce. Jej niebo usiane mnóstwem gwiazd, małych okienek otwartych na nieskończoność.

Życie bez ciebie jest jak zimny, brudny dom. Ten kraj jest straszny. Nikt nie wie, co jeszcze się zdarzy. Mam wszystkie potrzebne papiery i właściwie mogłabym wyjechać. Może to byłoby rozsądne?
Żyć bez ciebie? To jakby mieszkać w pokoju z oknem wychodzącym na wysoki, ponury mur.

Jest grudzień. Liczę dni w kalendarzu. Zaznaczyłam środę 23 grudnia. Tego dnia mam samolot. Już kupiłam bilet.
Przyjechała mama. Wie, że mogę nie wrócić. A ja? Boję się zatrzasnąć za sobą drzwi.  A może jednak udałoby się wyjść, zamykając je cichutko, nie paląc mostów.

Jest niedziela. Budzimy się rano. W radiu mówią coś dziwnego. Włączam telewizor. Facet w mundurze. Nie rozumiem. „W dniu dzisiejszym...” Jakby ścinał się nade mną lód.

Do wieczora wyjaśnią nasze wątpliwości. Granice zamknięte. Żadnych telefonów. Cenzura korespondencji. Godzina milicyjna. Przepustki na podróż do innego miasta.
Lód ścina się, coraz grubszy.

Jak on sobie z tym poradzi?

_____________________________

W dniu dzisiejszym na terytorium PRL...  przemówienie generała Jaruzelskiego na okrągło transmitowane w telewizji i radiu 13 grudnia 1981;  tekst dostępny w: „Historia 1789-1990”  PWN 1995 s.287



© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz