środa, 24 września 2014

Pamiętasz? Fragmenty (6)

 
***
Polska. Sierpień 1981. Kraj, w którym spełniło się życzenie „obyś żył w ciekawych czasach”. Przystanki i mury oklejone hasłami i rysunkami. W dzienniku telewizyjnym pierwsze informacje to strajki, żądania, rozmowy. Ci, co w tym tkwią, sądzą, że tworzą historię. A historia ma na ten temat własne zdanie.

Jak opisać Polskę tamtego czasu? Kraj smutnych, zmęczonych ludzi, kobiet stojących w kolejkach, dźwigających torby pełne zakupów. Chaos, nadzieja, lęk. Znużenie. Czy to jeszcze można opisać? Tak łatwo się zapomina...
(...)

Na początku września w dniu urodzin Olgi Magda telefonuje do szkoły.
- Spełnienia marzeń, moja droga. Mogę przyjść jutro?
- Przyjdź dzisiaj, będzie wesoło.
- Nie dam rady, wczoraj wróciłam. Chcę posiedzieć z mamą i babcią.
- Oczywiście. Jutro jest O.K. Jestem w domu od trzeciej.
- Czwarta, piąta? Jak mi się uda dojechać. Co tam do ciebie kursuje, 26?
- I nic więcej. Będę czekać, do zobaczenia.

Tegoż wieczoru, kiedy mocno podochoceni goście kończą piekielnie ostre risotto, rozlega się dzwonek do drzwi.
Telegram: HEUREUX ANNIVERSAIRE MON AMOUR. Bez podpisu.

Uśmiechnięta Magda  z pakiecikiem w ozdobnym papierze. Pomadka Bourjois w odcieniu zgaszonego różu.
- Jaka piękna!
- I jeszcze to - wyciąga z torebki koperty. Kartki niestarannie wydarte z notatnika.


Napisać do ciebie? Nie!
Mówić, że cię kocham
opisać smak wieczornych łez
powiedzieć, że czuję się pokonany

nasze  spotkanie, to było tak dawno temu  
dziś wieczorem, Olgo, pragnę cię bezgranicznie
dziś wieczorem, Olgo, pragnę cię boleśnie
dziś wieczorem, Olgo, pragnę cię całkowicie
dziś wieczorem, Olgo, nie wierzę ci

W ciemności mego szaleństwa
zbuduję zamek
jego jedynym światłem - zielone oczy dziecka
jedynym murem - jej skóra
będę słuchać jej głosu, śmiechu
szeptu

Dziś wieczorem moja mała odeszła
pada deszcz w moim zamku
zielone oczy płakały
nie płacz maleńka

Noc, nieważne kiedy

Kocham cię, Zielonooka


Opowiedz o jutrze
jesteś tak daleko
opowiedz o sobie
o kamieniach, o które się potykasz
o radości
o łzach
opowiedz o tych olśniewających szczytach
które osiągasz
nie mogąc ich dotknąć

Twoja krew płynie we mnie; i nawet jeśli cierpimy
to cierpienie jest piękne, ponieważ płaczemy z miłości
wiesz, czasem zwątpienie osacza mnie, ale jestem
zbyt spragniony czystości i cudów: nikt i nic
nie potrafi zniszczyć mego snu

Słońce znów przyszło
śniłem na samotnej plaży
potem kochałem się z wiatrem, morzem i słońcem
i wyłem twoje imię
mewy zachowały ciszę
rysowałem nieskończone arabeski i zrywałem
kwiaty, by ofiarować je falom

Opowiem ci swoją miłość
wciąż nową, wciąż odmienną

Cierpię, moja bliźniacza duszo
nie dla długości rozstania
ból jest ten sam, gdy opuszczasz mnie
na godzinę czy na rok

Pamiętam tę pierwszą noc, którą spędziliśmy razem
jak kwiat dopełniający bukiet
czego się boisz
chcę tylko trzymać cię za rękę
czuć złocistą woń twoich włosów
palić papierosa w świetle twego spojrzenia
rozśmieszać cię
biec z tobą
iść z tobą

Ale muszę się przyznać uczciwie do innych pragnień...
Przytulić cię mocno, pieścić cię, całować cię...

Muszę się przyznać i jest to smutne, że nic nie zrobiłem od twojego wyjazdu (tylko pracowałem).
To trudne, wiesz. Naprawdę nie przywykłem do tych głupich, okropnych, ale niezbędnych czynności.
Nie wiem, jak sobie z tym dam radę, ale jest pewne: będę w Warszawie 18 września 1981, jeśli nie zmienisz zdania (jesteś wolna, niezależnie od wszystkiego, nie zapominaj o tym, nigdy!!!).
Je t’aime, je t’embrasse...

_________________
Letters published with the Author's permission.
To be continued. 
© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz