piątek, 27 czerwca 2014

Marguerite Duras (1) - dziewczynka, kochanka

Mała księgarnia na starówce w Denver  - jeśli można nazwać starówką kilka ulic z dziewiętnastowieczną zabudową. Późne popołudnie, od sąsiadujących wieżowców pada cień. Półki po sam sufit, pośrodku niewielkiego pomieszczenia stosy książek na stolikach; w głębi oszklony kantorek z fajkami i tytoniem. Przy niewielkim kontuarze dwoje młodych ludzi przepowiada sobie tekst sztuki. 
 
Książka jest cienka, w twardej oprawie, w jasnej obwolucie z opaską informującą, że otrzymała Nagrodę Goncourtów za 1984 rok. Nazwisko autorki nie jest mi obce, choć nie czytałam jej książek. Biorę do ręki tomik. Papier piękny, druk przejrzysty, o szerokich marginesach i interlinii: dużo światła na stronie. 
 
One day, I was already old, in the entrance of a public place a man came up to me. He introduced himself and said „I’ve known you for years. Everyone says you were beautiful, when you were young, but I want to tell you, I think you are more beautiful now than then. Rather than your face of a young woman I prefer your face as it is now. Ravaged.

Książka porwała mnie, zagarnęła jak morze. Zaparła dech. Były w niej zdania, które brzmiały jak muzyka, jak wiatr, jak monsun. Obrazy, w których rozpoznawałam coś, co musiałam kiedyś przeżyć... Emocje, moje własne.

So, I’m 15 and a half. 

It’s on a ferry crossing the Mekong river.
The image lasts all the way across.
I’m 15 and a half, there are no seasons in that part of the world, we have just one season, hot, monotonous, we are in the long girdle of earth with no spring, no renewal.

Nie mogłam jej tam czytać. Musiałam ją mieć. Spojrzenie na okładkę przywróciło mi poczucie rzeczywistości. Kosztowała tyle, ile wynosiły moje miesięczne zarobki w Polsce, w roku 1985.

Nie zapomniałam o niej. Czekałam. Cztery lata później na ladzie księgarni leżała cienka, w buraczkowej okładce książeczka wydana przez Wydawnictwo Literackie: Marguerite Duras, Kochanek

Pochłaniałam ją łapczywie. Raz, drugi, piąty. Tak, to była ta książka. Ta, na która zawsze czekałam. Nie pytajcie, dlaczego. 
 
Ona nie ukończyła jeszcze piętnastu lat, on ma dwadzieścia siedem. Ona jest Francuzką, on Chińczykiem. Jej rodzina jest tak biedna, jak biedni mogą być biali w Indochinach lat trzydziestych dwudziestego wieku. Jego ojciec jest bogaczem, a on sam przed laty został zaręczony z dziedziczką wielkiej fortuny.

Pragną siebie od pierwszej chwili, gdy spotkali się na promie przepływającym Mekong. To nie może się dobrze skończyć.

***
A potem Jean-Jacques Annaud nakręcił film. Piękny, jak wszystkie jego filmy, bo w każdy wkłada całego siebie i każdy traktuje tak, jakby był tym jedynym i najważniejszym. Patrzyłam. Raz, drugi, piąty. Wchodziłam w ten świat i to ja byłam tam, w tej garsonierze w chińskiej dzielnicy Sajgonu, do której przez niebieskie żaluzje wciskał się zgiełk ulicy. 
 
W pierwszej książce powiedziała, że zgiełk miasta był tak bliski, iż słyszało się jego ocieranie o  żaluzje, jak gdyby ludzie przechodzili przez pokój, i że oni znajdowali się w tym rozgwarze wystawieni na to przechodzenie zewnętrzności przez pokój. Bo Duras napisała drugą książkę, jeszcze raz o tym samym, a przecież inaczej: 
Można by powiedzieć, że trwają tak w pokoju „otwartym” na odgłosy z zewnątrz, które uderzają w story, w ściany, „otwartym” na ocieranie się ludzi o drewno żaluzji. Na śmiech. Na bieganie i krzyki dzieci. Na nawoływania handlarzy lodów, kawonów, herbaty. Potem nieoczekiwanie na dźwięki tej amerykańskiej muzyki, zmieszane z przeraźliwym hukiem pociągów Nowego Meksyku, z tym Walcem Rozpaczy, ze smutną słodyczą, z rozpaczą cielesnego szczęścia
 
***
Urodziła się 4 kwietnia 1914 w Gia Dinh, przedmieściu Sajgonu.
Ojciec, Henri Donnadieu pochodził z regionu Lot-en-Garonne, matka, Marie Legrand, z Pas-de-Calais. Ojciec zachorował na czerwonkę amebową i po powrocie do Francji zmarł w 1918. Matka uczyła  w szkole podstawowej dla tubylców – najniższa możliwa pozycja społeczna dla Francuzki w koloniach. Zmieniali miejsca pobytu – Phnom Penh, Sadec, Vinh Long. Dwudziestoletnie oszczędności matki przepadły w wyniku absurdalnej transakcji, kupna ziemi zalewanej przez morze, co jej córka opisze kiedyś w Tamie na Pacyfiku.

Marguerite : z wyglądu pół-Azjatka, nieustraszona dzikuska. To uparte dziecko było często bite przez matkę. Bardzo blisko związana z małym braciszkiem – nieco od niej starszym Paulo, oboje prześladowani przez starszego, Pierre. Rodzina jest jak z powieści Faulknera: gwałtowność starszego brata, napięcie, pragnienie śmierci, destrukcji, ataki szaleństwa matki. Neurotyczna miłość do starszego syna i niemal wroga obojętność wobec dwojga młodszych dzieci.
Stosunek Marguerite do małego braciszka ma w sobie coś z pierwotnego mitu; starszego brata demonizuje - jako ucieleśnienie zła. Głód miłości matczynej pozostanie niezaspokojony. 
 
Prawdziwe życie Margureite toczy się tajemnicy, ukryte; także romans z Chińczykiem. Oddana do szkoły z internatem w Sajgonie - spotyka go na promie przez Mekong. 

To nie jest zwykła historia miłosna, ale przekraczanie tabu. Odkrycie innej rasy, innych światów, rozkoszy fizycznej. Wyprawy do Cholon, miasta zakazanego dla białych, to fascynacja nieposłuszeństwem, łamaniem zakazów; odkrycie własnego pragnienia, by przekraczać granice, przechodzić na drugą stronę lustra. 
 
Ciało staje się narzędziem buntu przeciwko matce, rodzinie, społeczeństwu i całemu światu. Marguerite odrzuca honor bycia białą, bycia dziewicą – pisze jej biograf, Alain Vircondelet. Miłość jest narzędziem poznania, eksploracji siebie. Fascynuje ją pozycja społeczna Chińczyka, jego bogactwo i to, że on również buntuje się przeciwko obowiązującym regułom, odrzuca je. Nie mają żadnych planów, marzeń. Ich miłość jest niemożliwą, niewybaczalną namiętnością.
 
Gdy rodzina Donnadieu wyjeżdża do Francji, dostają od Chińczyka – czy raczej jego ojca - 5 tysięcy piastrów.
To wyjazd na zawsze. 
 
***

Dlaczego więc w 1990 roku napisała Kochanka ponownie? 
Nie podobał jej się film Annauda, uznała, że za daleko odszedł od literackiego pierwowzoru. Czy naprawdę? To może ocenić tylko ona. Może tej książki nie należało filmować, póki żyła Duras. Nikt, nawet reżyser z takim szacunkiem traktujący opowiadaną historię, nie udźwignie ciężaru osobistej mitologii. 

Sprawa Kochanka jest zresztą dalszym ciągiem sporu, jaki wiodła Duras z reżyserami, przenoszącymi na ekran jej powieści. Bez namysłu sprzedawała prawa do książek, by potem gniewać się na sposób ich realizacji. Sama tworzyła filmy niskobudżetowe, „ubogie”; hollywoodzka uroda bohaterów filmu Annauda była kłamstwem. Prawdziwy Chińczyk nie był piękny, ona sama też. Piękni ludzie, jej zdaniem, inaczej patrzą na świat. Nie jest dla nich ważny. Obchodzi ich raczej to, że świat patrzy na nich. Zdaje się jednak, że większość widzów uważa niezwykłe namiętności za przywilej najpiękniejszych.

Dlaczego więc powstał Kochanek z Północnych Chin? W pierwszej książce nie powiedziała całej prawdy. Żyły jeszcze osoby, o których mówiła – żył Chińczyk. Zafałszowała rzeczywistość, zaszyfrowała – nic dziwnego, że nie wszyscy zrozumieli; że tylu było skłonnych uwierzyć słowom dziewczyny – one padają w filmie, nie ma ich w żadnej z książek – Tak, byłam z tobą tylko dla pieniędzy. 

Jak możecie tego nie dostrzegać?! Dla samej Duras była to najważniejsza historia w życiu: dzieje jej rodziny w Wietnamie i miłość do Chińczyka, uczucie niemożliwe, bez szans. Wszystko ich dzieliło: jego i jej narodowość, jego bogactwo i jej bieda, zwyczaje i przesądy, rasizm i pieniądze. Nigdy nie zapomnieli. 
 
W Kochanku z Północnych Chin Duras zwolniona z obowiązku milczenia przez śmierć Chińczyka, zrezygnowała z szyfrów. Czuła się zmuszona do napisania tej historii jeszcze raz – ze wskazówkami dla tego, kto chciałby ja ponownie sfilmować. Teraz już nie ukrywa się za słowami. 
 
Jadą jeszcze dość długo. W milczeniu. Dziecko wie, że on już nic więcej nie powie. On wie, że ona również.
Historia już istnieje, już jest nieuchronna.
Historia oślepiającej miłości.
Zawsze przychodzącej.
Nigdy nie zapomnianej.
Pierwodruk: Kwartalnik Literacki Kresy nr 76 (4/2008)
Przedruk pod tytułem Kochankowie Marguerite Duras: Katalog Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu 2012
Książki Marguerite Duras przełożyli:
Kochanek  - Loda Kałuska
Kochanek z Północnych Chin  - Zofia Cesul

Kochanka na angielski przełożyła Barbara Bray
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz