niedziela, 11 stycznia 2015

Ja, Donna. Z pamiętnika (7)

  


 

Zwierzyniec. Ale to nie jest miejsce, gdzie są zwierzęta ( chociaż jest trochę psów i kotów), tylko takie miasteczko. 

 





Pojechałyśmy szynobusem! Miałam bilet! Ale musiałam być w kagańcu, tak powiedzieli ludzie w mundurach. Trwało to trochę za długo, ale i konduktor, i pasażerowi byli dla mnie mili, tylko jeden taki z czerwoną twarzą nie lubił psów. I z wzajemnością!




W Zwierzyńcu chodziłyśmy na dłuuugie spacery.


Jest tam rzeka i zalew.  Staw i park. I lasy.










Rzeka Wieprz jest wspaniała! Uwielbiam się w niej kąpać. Szkoda, że w domu nie mamy ani rzeki, ani morza, ani nawet małego stawu... Aha, mamy zalew, ale to trochę daleko. 

















Lubię też taplać się w błocie! 


Chętnie dałabym nauczkę temu kotu, ale mi  nie wolno. Dlaczego?


Mama spotkała w Zwierzyńcu mnóstwo znajomych. Niektórzy lubili psy, a mnie szczególnie. Bardzo lubiłam bawić się z Olą.


Ola ma chyba tyle lat co ja, ale jest dziewczynką. Dzieliła się ze mną chrupkami i kredkami, i piłyśmy razem wodę z baseniku, i biegałyśmy. Nie ciągnęłam za mocno, bo z dziećmi zawsze się bawię inaczej niż dorosłymi. 


Potem  przyjechał do nas Tata i spacery były jeszcze dłuższe. Raz mnie ukąsiła w łapę osa, ale szybko się zagoiło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz