niedziela, 20 kwietnia 2014

Blask kamienia - Saint-Gilles-du-Gard

Zmierzcha się, gdy wjeżdżamy do Saint-Gilles-du-Gard. Smutne, ubogie miasteczko, jakie znaleźć można wszędzie. Jest sobotni wieczór i po ulicach włóczą się grupki znudzonych, śniadoskórych chłopaków. Wąską uliczką wjeżdżamy na stare miasto i – oto jest! Powoli wyłania się zza odrapanych kamienic horyzontalna budowla z romańską fasadą o trzech portalach, wieńczącą wysokie schody. Troje ciemnoczerwonych drzwi w rzeźbiarskiej oprawie, opartej na wzorach późnorzymskich. Zapiera nam dech. 


 Fasada kościoła jest uważana za jedną z najpiękniejszych w Europie. Jej program ikonograficzny to życie Chrystusa – przedstawione na rzeźbionym fryzie sceny ewangeliczne. Kościół opacki powstał w XI wieku na ruinach wcześniejszego, fasada jest dwunastowieczna. Południowy szlak pielgrzymek, Via Tolosana, z Arles prowadzi przez St-Gilles, St-Guilhem i Tuluzę do Santiago de Compostela. 

 
Na schodach rozsypane płatki kwiatów – przedwczoraj był dzień świętego Idziego, który w VI wieku założył tu pierwszy kościół. W krypcie mieści się jego sarkofag - Idzi to Gilles, po łacinie Aegidius, o którego cudach mówi ZłotaLegenda… Owe cuda czynił święty i po śmierci – to tutaj przybył Władysław Herman z żoną Judytą, by prosić o potomka, czego skutkiem były narodziny Bolesława, nazwanego później Krzywoustym. 

 
I to na tym placyku przed kościołem miała miejsce scena tak sugestywnie opisana przez Zbigniewa Herberta: W czerwcu 1209 roku, w obecności trzech arcybiskupów, dziewiętnastu biskupów, dygnitarzy, wasali, duchowieństwa i ludu, nagi do pasa, ze sznurem na szyi i świecą w ręku, smagany rózgami idzie do kamiennych lwów, strzegących portalu pięknej romańskiej katedry. Kto? Rajmund VI, hrabia Tuluzy. To początek krucjaty przeciwko albigensom, haniebnej i okrutnej rozprawy, trwającej dziesięciolecia. 
Ani Rajmundowi, ani hrabstwu Tuluzy ten spektakularny akt pokuty nie pomógł. Ale o tym później, gdy już będziemy w Langwedocji.


Czterej dziesięciolatkowie mają do dyspozycji jeden rower, toteż nic dziwnego, że interesują ich obcy i pies. Dowiaduję się między innymi, że jednemu z nich wypadł właśnie ząb. Obchodzę kościół dookoła, by zobaczyć ruiny dawnego prezbiterium, i w ciemnym zaułku, gdzie według wszelkich danych powinnam zostać obrabowana, słyszę od dwóch młodzieńców: Bonsoir, madame.


Fragment szkicu Francja 2005: Południe Kwartalnik Literacki Kresy 69-70/2007
Fotografie z 2 września 2006

3 komentarze:

  1. ten temat tez jest dla mnie ciekawy. Kiedyś krucjaty były moją pasją .......

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę lubię sposób, w jaki został opisany ten kościół. Aż chciałoby się go zobaczyć c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto. Miasteczko doczekało się podobno rewitalizacji, więc wrażenia będą inne 😉

      Usuń