poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Pustynia

Czym jest pustynia? Czy zgodnie z nazwą jest domeną pustki? Setkami kilometrów niczego? Groźbą unicestwienia?
Wielkość pustyń polega na tym, że przez swą suchość są one negatywem powierzchni ziemi i naszych cywilizowanych nastrojów. Miejscem, gdzie rozrzedzają się nastroje i fluidy, i gdzie powietrze jest tak czyste, że gwiazdy wywierają swój wpływ wprost z konstelacji – pisze Jean Baudrillard.

Jest wiele pustyń. Płaskie, bezdrzewne obszary, które niedawno były stepem. Rozległe pola piaszczystych wydm, wędrujących i pochłaniających wszystko jak żywioł. Skaliste, rozgrzane kaniony. I pustynia po deszczu, rozkwitająca w jednej chwili jak ogród.
W czym tkwi jej magia? Dawne miasta, o których opowiadano legendy. Nazwy: Timbuktu. Tamanghast. Jej mieszkańcy, groźni i niepojęci, co posiedli tajemnicę przetrwania w skrajnie nieprzyjaznych warunkach. 
 
I to, co najbardziej zrozumiałe: jej uroda.

W filmach Bertolucciego i Minghelli uroda pustyni oszołamia. Długie ujęcia wydają się za krótkie, by nasycić oczy. Świty i zmierzchy, noce i obezwładniający blask południa. Ślady karawan na piasku, sznury wielbłądów na grzbietach wydm. Groza burzy piaskowej i orzeźwiająca zieleń oazy.

Wracam do książek, które sfilmowali. Pod osłoną nieba Paula Bowlesa i Angielski pacjent Michaela Ondaatje.
Czego szukają w Afryce Kit i Port, bohaterowie powieści Bowlesa? Dlaczego dwoje Amerykanów wyjeżdża w nieznane, w dodatku zabierając ze sobą przypadkowego znajomego? Czy wyjazd ma być lekiem na ich kryzys małżeński, czy terapią niemocy twórczej Porta? 
 
Baudrillard: Pustynia jest formą tak wysublimowaną, że oddala nas radykalnie od życia społecznego, sentymentalizmu, seksualności. Na pustyni każde słowo, choćby najbardziej oszczędne, jest zawsze zbędne (...) Pieszczota nie ma tu sensu, chyba że kobieta sama jest pustynna, zwierzęco niestała i powierzchowna. Wtedy zmysłowość igra z oschłością i odcieleśnieniem pustyni.
Bezładna wędrówka po pustynnych miastach odsłania rozpaczliwą przepaść, jaka dzieli Kit i Porta od siebie i od świata. Wydaje się, że oboje chcieliby uratować resztki bliskości, a przecież robią wszystko, by ją zniszczyć. Niewierność jest zaledwie jedną z wielu postaci zdrady, a towarzyszący im młody mężczyzna do końca nie rozumie, że był tylko narzędziem, przypadkowym i niechcianym, ich szokującej gry.
Kit znajduje ratunek w trosce o chorego męża. Porzuca go, gdy ten umiera. Od tej chwili wydaje się, że kobieta stacza się w otchłań choroby psychicznej, której objawem jest paniczny lęk przed byciem rozpoznaną. Kit będzie uciekać, aż do samozatracenia. Czy to pustynia odebrała jej tożsamość?

Dla angielskiego pacjenta, Almasy’ego, pustynia jest miejscem, gdzie jego życie osiągnęło apogeum: miłosne spełnienie i utrata ukochanej, a potem także poparzenia, które staną się przyczyną jego śmierci, o wiele później. Na tyle późno, by zdążył opowiedzieć swoją historię kilkorgu ludziom. Ocalić ją.

Pustynia: świetlista, zastygła siatka nieludzkiej inteligencji, radykalnej obojętności nie tylko nieba, lecz także pofałdowań geologicznych, miejsce mimowolnej krystalizacji metafizycznych namiętności czasu i przestrzeni. Tym jest według Baudrillarda. A także naturalnym przedłużeniem wewnętrznej ciszy ciała.

Pustynia na przedstawieniach świętego Antoniego i świętego Jana Chrzciciela. Zwłaszcza ten pierwszy inspirował malarzy - od Hieronima Boscha do Salvadora Dalego.
Boschowski Antoni siedzi nad wodą, otoczony przez potwory. Krajobraz wokół niego nie jest pustkowiem, zaludniają go dziwne, szatańskie istoty. Święty przycupnął skulony, zapatrzony w przestrzeń, jakby całą siłą woli powstrzymywał ich inwazję.
Inaczej Jan Chrzciciel. Półleży wygodnie podparty, pogodnie zamyślony. Wokół niego krajobraz sawanny, łagodny i pełen ciepła, o żółknących liściach, pełen dziwnych roślin. Pustynia Jana tchnie spokojem i harmonią.
Antoni Salvadora Dalego to heros. Potężne, napięte mięśnie, skoncentrowana siła. Ciało, w nadludzkim wysiłku przeciwstawione siłom zła. Pustynia jest tu prawdziwie pusta, lecz potwory ją zamieszkujące przerażają swoim ogromem.

Pustynia jest zwierciadłem. Jej pustka jak tafla lustra odbija to, co się w niej przegląda. Bezlitośnie obnaża charakter człowieka, zmusza go do zmierzenia się z samym sobą. Nagim, bezbronnym, pozbawionym ułatwień, jakie daje mu cywilizacja. Stawia go wobec wyzwań ostatecznych: ekstremalnych warunków zewnętrznych, samotności i lęku.
Pustynia z całym arsenałem fantasmagorii jest teatrem cieni – pisze Paweł Evdokimov – tyle że cienie nie odbijają rzeczywistości na zewnątrz jaskini, lecz są projekcją wewnętrznego życia człowieka.

Strach. To istota doświadczenia pustyni. Antoni zwycięża strach, spotykając się ze swoimi potworami. Swoimi – wewnętrznymi. Po co więc potrzebna mu była pustynia? Po co była niezbędna Ojcom Pustyni? W jakim stopniu ich odejście na pustkowie było ucieczką, a w jakim wyjściem na spotkanie - czemu?
Zanurzając się w bezkresnej samotności, anachoreci starali się przeniknąć na terytorium demonów po to, by je skutecznie zwalczać w bezpośrednim zmaganiu. Stwarzali sobie pustynię, pustynię z siebie samych, bardziej przerażającą niż jakieś nie zamieszkane miejsce, niż zwykłe ustronie – to znów Evdokimov. Zerwanie ze światem sięga dalej niż zwyczajna ucieczka przed bliskością ludzi. I dalej: Asceci uważali miejsca pustynne za strefę pośrednią między światem świeckim a Królestwem.

Cisza pustyni jest także wizualna. Buduje ją zasięg spojrzenia, które nigdzie nie znajduje punktu, od którego mogłoby się odbić - pisze Baudrillard.
Pustynie Giorgia Chirico przerażają pustką. Budowle w jaskrawym słońcu przez nikogo nie zamieszkane. Twarze, maski, za którymi ukrywa się Nic. Kosmiczne pustynie, jak z innej planety. Lub z międzygwiezdnej przestrzeni Odysei kosmicznej...
Pustynia bywa snem. Taka jest czasem w filmach. Istotą sennych wędrówek jest błądzenie, nieoczekiwane zmiany otoczenia. To, co odległe wydaje się bliskie; co było w zasięgu ręki, nagle się oddala. Złudność, zmienność, fatamorgana.

Kocham pustynię. Ma coś metafizycznego, transcendentnego. Na pustyni cały kosmos jest zredukowany do kilku elementów. Jest to pełna redukcja wszechświata: piasek, słońce, gwiazdy w nocy, cisza, gorąco dnia. Ma się koszulę, sandały, coś bardzo zwykłego do jedzenia, odrobinę wody do picia, pełna prostota. Nie ma niczego między tobą a Bogiem, tobą a wszechświatem - Ryszard Kapuściński trzykrotnie przemierzył Saharę z przypadkowo spotkanymi koczownikami. Nie zamienialiśmy ze sobą słów, ale dzieliliśmy doświadczenie przyjaźni, braterstwa.

Jak powiada Andre Barbeau: pustynia nie jest po to, by ją zamieszkiwać, lecz by ją przemierzać.

Fragmenty szkicu opublikowanego w Katalogu Letniej Akademii Filmowej 2003

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz