Twierdza
Carcassonne na wzgórzu nad rzeką Aude została odbudowana w XIX
wieku przez Eugéne-Emmanuelle Viollet-le-Duca, któremu zarzucano
zbytnie folgowanie fantazji podczas odbudowy średniowiecznych
zabytków, ale którego zasług nie sposób przecenić.
Najstarsze
ślady osadnictwa na wzgórzu pochodzą z VI w p.n.e. W 122 roku
p.n.e. Rzymianie podbili ten region i utworzyli tu ufortyfikowane
miasto, Carcaso. Po nich w V wieku przyszli Wizygoci, później
Saraceni, których wypędził król Franków Pepin Krótki. Okresem
ważnym dla miasta i regionu są czasy hrabiów Trencavel: ich dwór
przyciągał trubadurów i był ważnym ośrodkiem kultury
langwedockiej. Wtedy powstał zamek i katedra.
Trencavelowie
sprzyjali katarom na swoim terenie i mieli za to zapłacić najwyższą
cenę: młody wicehrabia, Roger Raymond, po piętnastodniowym
oblężeniu (tłok w pełnym uchodźców mieście, upał, groźba
zarazy i brak wody, a do tego upalne lato nie pozwoliły na dłuższy
opór) w sierpniu 1209 poddał twierdzę i został wtrącony do
lochu, gdzie wkrótce zmarł. Wbrew prawu feudalnemu jego miejsce
zajmuje nie kto inny, jak Szymon de Montfort, szaraczkowy szlachcic,
tępy fanatyk, ale uzdolniony – i bezwzględny – wódz. Pod
wieloma względami przypomina go zresztą inny uczestnik tych
wydarzeń, legat papieski Arnaud Amaury, któremu przypisuje się
słowa: Zabijajcie wszystkich, Bóg rozpozna
swoich.
Ta
dobrana para wraz z armią fanatyków i żądnych mordu i rabunku
żołdaków sieje postrach w Langwedocji; skala okrucieństw jest
niewyobrażalna. Gdy Montfort zajmuje Tuluzę, a Rajmund VI z synem
ucieka do Anglii, los Langwedocji wydaje się
przypieczętowany, ale wódz ma właściwie tylko tyle ziemi, ile
jest jej pod stopami francuskich żołnierzy –
pisze Zbigniew Herbert.
Wracajmy
do Carcassonne – oto świątynia St-Nazaire. Do kościoła
romańsko-normandzkiego (potężne filary, wąskie nawy boczne) w
trzynastym wieku dodano gotycki transept i chór; rozety i witraże
pochodzą z XIV-XV wieku. W katedrze wciąż znajduje się kamień
nagrobny Szymona de Monfort, zabitego w 1218 roku podczas oblężenia
Tuluzy, ale jego ciało zabrał syn, Arnald Amalryk, opuszczając
Carcassonne sześć lat później. Zachował się kamień z
płaskorzeźbą przedstawiającą oblężenie miasta, lecz
najbardziej urzekającym przedmiotem w kościele jest polichromowana
szesnastowieczna pieta. Dziś Cité jest atrakcją turystyczną;
pozostała jedynie garstka mieszkańców.
Jesteśmy tu rankiem; nad
południową Francją zbierają się chmury, a wkrótce dowiemy się
o powodzi, zalewającej bulwary Montpellier i pobliskie plaże.
Spacerujemy cichymi, pustymi o tej porze uliczkami.
Po
przeciwnej stronie rzeki zwiedzimy Bastide St-Louis –
miasto zbudowane po 1260 roku na planie prosto z deski kreślarskiej:
z centralnym placem otoczonym geometryczną siatką ulic. Bastide,
miasto ufortyfikowane, miasto – warownia, to trzynastowieczna forma
typowa dla tych terenów, której tradycja sięga czasów rzymskich.
We Francji zachowało się około 300 założeń tego typu.
Carcassońska bastide zabudowana jest domami późniejszymi, w
wąskich uliczkach uczucie klaustrofobii jest nieuniknione.
Wieczorem
na moście w Carcassonne czekamy na iluminację. W błękitnawym
zmierzchu sylweta twierdzy rysuje się na tle nieba. Stopniowo
rozbłyskują złotą poświatą łuki starego mostu, mury i bramy,
katedra i zamek. Blask odbija się w chmurach, w rzece. Chwała panu
Viollet-le-Duc.
Fragment szkicu Francja 2005: Południe Kwartalnik Literacki Kresy 69-70/2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz