Już w Ajaccio mamy wątpliwości... Za późno, by się wycofać.
Miasto zostaje za nami.
Iles Sanguinaires, Krwawe wyspy, mijamy już w deszczu.
Naszym celem jest lądowo-morski rezerwat Scandola: 10 km kwadratowych to morze, niemal drugie tyle to część lądowa.
Czerwone skały i atramentowa woda.
Głazy jak ciała prehistorycznych olbrzymów.
Labirynty skał.
Czasem spotykamy wieże genueńskie.
Krajobraz złowrogo piękny.
Bezludne skały.
W drodze powrotnej postój w Girolacie, wiosce, do której prowadzi tylko dawna ścieżka mulników. Cały transport odbywa się droga wodną. Można by tu się odciąć od świata, lecz wieś żyje z turystyki, a sezon powoli się zaczyna.
Fort jest zamknięty.
Odpływamy!
Oczywiście pod korsykańską banderą!
Jest zimno i zaczyna wiać, ale przed nami Calanche di Piana u wrót przepięknej Golfe di Porto.
Scandola, Girolata, Porto i Piana zostały w 1983 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W Porto byliśmy 5 lat temu.
A potem okrutnie kołysze, dopada mnie choroba morska i jedyne o czym marzę, to być już w Ajaccio...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz