niedziela, 19 czerwca 2016

Czarny anioł nad Lublinem

- Grał jak anioł - mówię, gdy wychodzimy o zmierzchu przed lubelski zamek.
- No co ty, on miał w sobie energię niemal diabelską.
- Nie słodki aniołek, lecz potężny anioł. Który czasem muska cię skrzydłem, a czasem uderza mieczem.

Muzyka spływała z jego palców jak wodospad, jakby się w nich rodziła.
W sekundę przechodził od szeptu do grzmotu.

Piękny, w czarnej rozpiętej pod szyją koszuli.
Gdybyśmy cofnęli się o 150 lat, kobiety mdlałyby na sali.*

Georgijs Osokins zagrał także to...



* co byłoby tym bardziej prawdopodobne, ze w galerii malarstwa polskiego było gorąco jak w ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz