Film o granicach naszej wolności.
O tym, że sami je wyznaczamy.
Kiedy zaczynamy to rozumieć?
Zwykle późno.
I wtedy jest to radykalne.
Wprawa rodzinę w osłupienie.
Tak jest w domu Marii.
Ten dom, w pierwszych scenach pokazany jako centrum życia towarzyskiego, na koniec pustoszeje.
I wtedy staje się azylem.
Schronieniem wolności.
W tle Volterra i otaczające ją wzgórza, jak pokryte zielonym pluszem.
Krajobraz raju.
Tak, wolność końca życia jest słodka, bo teraz już wiemy, że na jej dnie musi być gorycz. I sól łez.
"Kara", która spotyka Marię, dowodzi tylko jej siły.
Nie wiem, czy Maria ma rację, ale daję jej - i sobie - prawo do buntu, błędu, mówienia głośno własnej prawdy.
Do wolności.
Słodki koniec dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz