Mieszkamy
w Castello, nieopodal ogrodów Biennale, w niewielkiej narożnej kamieniczce. Strome schody, ciemne belki sufitowe, zielone okiennice.
W dzień jest tu głośno, słychać rozmowy ludzi
na ulicy, krzyki dzieci.
Wieczorem idziemy na spacer w stronę san
Pietro di Castello i tym, co uderza, jest cisza. Cisza cichsza niż
gdzieś na odległej wsi, bo nie ma w niej ani szumu drzew, ani
głosów zwierząt - tylko czasem odezwie się pies - nie ma przede
wszystkim nieustannie obecnego w naszym życiu, choćby jako daleki,
monotonny szum, dźwięku silników.
Wenecka wieczorna cisza otula i
koi. Nagły stukot obcasów na bruku jest jak seria eksplozji.
Wieczór
to pora zwierząt, Psy wychodzą na spacer. Jest ich tu sporo, dużych
i małych, znają się i są chyba pogodzone ze swoim losem miejskich
psów.
Są
też koty. Niedaleko nas znajduje się koci dom, z drewnianymi
domkami i legowiskami na parapetach. Koty są tu piękne,
odkarmione, i robią, co chcą.
Wieczorny
spacer to nieustanne zdumienie. Co krok, to obraz. Światło i cień,
faktury murów, okna ciemne i okna oświetlone, odsłaniające
fragmenty wnętrz. Sieci zawieszone na murze obok drzwi, belka
progowa z zatartym napisem, scenka z zabawek w małym okienku.
Sottoportego
to mały tunel, pasaż pod budynkiem, niezamykany korytarz prowadzący
na inna uliczkę. Calle to wąska uliczka. Corte jest zwykle szersze
i krótsze.
Fondamenta to ulica nad kanałem – ale czasem nazywa
się riva, jest wtedy szersza i nad rozleglejszą niż kanał wodą.
Z kolei kanał, jeśli nie jest Grande, to nie canale, lecz rio.
Podobnie jak plac, inny niż ten św. Marka, to campo lub campiello,
a nie piazza.
Łatwo
tu zabłądzić, stracić orientację, zwłaszcza nocą.
Ilość nocnych wrażeń onieśmiela. Chcę zatrzymać te obrazy, ale
jak, kiedy nocne zdjęcia to loteria?
Jak zatrzymać i opisać nocne
światło w perspektywie calle, ciemne sylwetki na moście, faktury
murów, światła w domach za kanałem, śpiące łódki czekające
na sezon, sylwetki wędkarzy w mroku?
Bo
przecież nie opiszę tej panoramy: po lewej wąski sierp księżyca,
dalej oświetlona jakby od niechcenia dzwonnica San Giorgio Maggiore
i jego lśniąca kopuła, potem kilka jasnych punktów Giudekki, mrok
Dogany, a za nią świetlista, niby zawieszona w powietrzu kopuła
Salute. I dalej jeszcze na prawo smukły zarys dzwonnicy świętego
Marka i ledwo widoczna jasna fasada pałacu dożów. A potem światła
Riva degli Schiavoni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz