Leży
na boku, obok niego gliniany kubek i dwuucha amfora W kubku pozostała
garść kosteczek jakiegoś ptaka, w amforze tylko piach.
Po
nim samym szkielecik: szczątki niedużego psa.
Miał
może rok, półtora.* Żył niedaleko stąd, w Strzyżowie nad
Bugiem.
Kiedy?
W późnym neolicie, w kulturze ceramiki sznurowej; jakieś cztery -
pięć tysięcy lat temu.
Psy
były już wtedy towarzyszami ludzi od co najmniej 25 tysięcy lat.
Strzegły
osad i stad, pomagały w polowaniach. Czasem je zjadano. Czasem, jak
inne zwierzęta, składano w ofierze zakładzinowej w podwalinach
nowej budowli bądź w darze jako towarzyszy pośmiertnej wędrówki.
Bardzo
rzadkie są samodzielne, rytualne pochówki psów. Tutaj zaś w
zasięgu 6 metrów nie ma innych znalezisk, więc nie ulega
wątpliwości, że ta pośmiertna wyprawka jest przeznaczona dla psa.
Że to jego wyposażono na daleką drogę.
Czy
pies był przedmiotem kultu? Czy strażnikiem domu i rodziny
pozostawał również po śmierci? A może ten pies zasłużył się
czymś szczególnym? Nie znamy odpowiedzi, ale mamy pole dla
wyobraźni.
Nawet dziś w nielicznych społecznościach nomadów psy mają zwykle inną pozycję niż pozostałe zwierzęta. Pies jest współpracownikiem, partnerem, obrońcą, towarzyszem. Więc może był kochanym, domowym psem? Dostała go w prezencie od męża
barbarzyńska księżniczka, żona wodza. Nadała mu imię, na które
reagował i przybiegał szczekając radośnie. Dawała mu smaczne
kąski, pozwalała spać w łóżku, bawiła się rzucając patyki i
iskała, gdy gryzły go pchły. A
kiedy umarł, płakała.
Teraz
jego grób jest oknem na świat tamtych ludzi, tak zdawałoby się
odległych, a tak przecież bliskich.
Wierzę,
jak oni, że i w życiu, i w śmierci jesteśmy równi naszym
mniejszym braciom. I czeka nas to samo.
_______
*
Tak określił jego wiek Wacław Wasilewski w artykule z 1950 roku
**
Taką tezę postawił Jan Gurba w artykule z 1950 roku, nie
rozwijając jej jednak
Oba
teksty w „Annales UMCS”
Pochówek
psa: Muzeum Lubelskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz