środa, 11 listopada 2015

...i próżna ozdoba



Właściwie nie musiałam jej kupować. Miałam w bagażu dwie książki, na dwudniową podróż aż nadto. Ale do odjazdu pociągu było jeszcze pół godziny, szyld "Tania książka" kusił. Kosztowała 5 złotych.
Test pierwszego zdania.
"Wrzesień. Wydaje się, że świetlne dni nigdy się nie skończą."
Coś obiecywało.
Czytam ją powoli, smakując. Zanurzam się w prowincjonalną Francję lat 60, miasteczko z filmów nowej fali, z "Moderato cantabile". Tyma razem jestem w Burgundii.
Inaczej, lecz podobnie.
Opowieść snuła się z wolna. Narrator zacierał granice między prawdą a fikcją. miedzy doświadczeniem  a wyobraźnią. Opowiadał historię miłosną. Mezalians niemożliwy do spełnienia. Jak u Duras i Brooka. Miłość pełna wątpliwości, związek skazany na klęskę. 
To powieść erotyczna, wysmakowana, choć śmiała. Tym śmielsza wydawała się wówczas, gdy powstała - w 1967 roku. 
"Wolę o tym nie myśleć, odwracam się ale nad tymi urojeniami nie sposób panować"

Ten, kto obserwuje, fantazjuje i opowiada, nie kryje fascynacji obojgiem zakochanych. Homoerotyczny zachwyt wydaje się silniejszy. A jednak to nie on jest ważny i nie to, czy wszystko zdarzyło się naprawdę. Opowiadający jest tylko narzędziem. Historia, którą opowiada, miłość, którą opisuje, jest prawdą. Nawet jeśli pozostaje fantazją.

Sam autor - ceniący tę powieść najbardziej w swoim dorobku - mówi że narrator jest kamuflażem.
"Tę książkę byłoby trudno napisać w pierwszej osobie - to znaczy gdyby był głos Deana. Byłoby bardzo interesujące napisać ja głosem Anne-Marie, ale nie wiedziałbym, jak to zrobić. Z drugiej strony, gdyby była w trzeciej osobie (...) to byłoby trochę niepokojące ze względu na jednoznaczność scen seksualnych. (...) Nie wiem, kim jest narrator. Można powiedzieć, że to ja; cóż, być może. Ale naprawdę nie ma takiej osoby. To narzędzie. On jest jak osoba w czerni, która przesuwa meble na scenie."

James Salter jest w Polsce niemal nieznany. "Gra, rozrywka i próżna ozdoba" to jego druga wydana u nas powieść.

"Pogląd, że można coś wymyślić i te wymyślone rzeczy są klasyfikowane jako fiction a inne, prawdopodobnie nie wymyślone, nazywa nonfiction wydaje mi się bardzo arbitralnym podziałem. Wiemy, że większość wielkich powieści i opowiadań wywodzi się z rzeczy, które nie są całkowicie wymyślone, lecz z doskonałej wiedzy i uważnej obserwacji. Mówić, że są zmyślone, to niesprawiedliwość."


Historia miłosna nie kończy się happy endem - tego można było się spodziewać. Jednak koniec  zaskakuje. Nie tego oczekiwaliśmy.

A wszystko to w bardzo pięknym przekładzie Marka Fedyszaka.


Rozmowa z Jamesem Salterem
James Salter "Gra, rozrywka i próżna ozdoba" przełożył M. Fedyszak, Noir sur Blanc 2002
"Wiedzcie, że życie tego świata jest tylko grą, rozrywką i próżną ozdobą…" Koran L VII, 20 przełożył Józef Bielawski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz