niedziela, 28 września 2014

Pamiętasz? Fragmenty (9)

 (...)
Jest koniec września.
- Czy to możliwe, żebyśmy byli razem? Czy chciałabyś zamieszkać we Francji? - pyta Jean, z niepokojem patrząc jej w oczy.
- Tylko jako twoja żona - mówi Olga poważnie. - Nie chcę, żebyś czuł się do czegokolwiek zmuszony, ale nie potrafię wyjechać, rzucając wszystko, co teraz mam. A zostając we Francji nielegalnie, ryzykuję, że nie będę mogła nawet tu przyjechać. Mam tu rodzinę, przyjaciół, rozumiesz, prawda?
- Ale przecież ja chcę, żebyś została moją żoną.
Więc to już? Czy to prawda?
- Zróbmy tak: przyjadę do ciebie na Boże Narodzenie - proponuje Olga - i załatwię sobie urlop bezpłatny, żeby być z tobą dłużej. Wtedy o wszystkim zadecydujemy.

Zawsze byłam rozsądna. Ta karuzela kręci się za szybko.

Jean odjeżdża taksówką do Warszawy. U lubelskiego taksówkarza kosztuje to 10 dolarów. Odwożę go na rogatkę. Idę do szkoły.

***
 
Tam. Jest noc, a ty jesteś tutaj. Nie śpię. Jestem taki zmęczony. Mogę ci to wszystko napisać, nawet jeśli potrwa parę tygodni, zanim dostaniesz ten list - ponieważ jutro, niezależnie od okoliczności, nadal będzie we mnie to cierpienie, które spala mnie dziś wieczorem.
Kocham cię tak mocno i beznadziejnie. Nie wiem, czy kocham cię bardziej niż siebie. Jestem pewien, że kocham cię bardziej, niż moje własne życie.
Pisałem do ciebie i piszę to znów, muszę cię widzieć, muszę czuć twoją obecność, twoje spojrzenie, słuchać, jak do mnie mówisz, potrzebuję twojego ciepła, twojej skóry, twojego śmiechu, twojego zapachu, twoich dłoni.
Dziś wieczorem, Oleńko, płaczę. Nie z powodu długości rozstania. Płaczę z miłości, to wszystko. Płaczę z radości i bólu.
Jesteś tutaj. Czuję cię w sobie. Zamykam oczy. Jesteś tak blisko. Pieszczę cię. Ale poza zmysłowością jest między nami coś tak potężnego...

(...)
Nie odrzucaj mojej miłości, proszę, nie spraw mi zawodu, a jeśli nie jesteś pewna, powiedz to teraz, nie czekaj, bo jeśli nam się nie uda, jeśli nie będziesz mnie kochać naprawdę, zabiję się. Jesteś moim ostatnim kwiatem.

Nie ma ciebie. Tak dziwnie pusto jest w domu. Wszystko mi cię przypomina. Twoja zapalniczka. Chleb na kuchennym stole. Puste łóżko i twoja poduszka, ciągle wilgotna od łez. Nie mogę uwierzyć, że jesteś tak daleko. Może za chwilę wejdziesz... Trzy miesiące.
Przecież kochasz mnie i wszystko zmierza ku temu, byśmy byli razem.
Jak zasnę bez ciebie? Nie mogąc wtulić się w twoje ramiona? Jak to będzie, gdy obudzę się nocą, nie napotykając twojego spojrzenia? Niechbyśmy się kłócili, co mi tam.

Jesteś wiatrem - ja jestem trawą. Jesteś deszczem - ja ziemią. Jesteś huraganem - ja drzewem. Jesteś burzą...
Sprawiłeś, że żyję.
Na ustach, na opuszkach palców czuję dotyk twojej skóry.
Jak ci to wszystko napisać, gdy jedynym językiem, jaki znam, jest język mojego ciała, w którym nie ma liter? Obejmuję cię, idąc spać: tym, co obejmuję, jest pustka.
Szary sweter ciągle pachnie tobą. Śpię z nim.

Wiesz, o czym marzę co wieczór, kładąc się spać? O ciepłym gniazdku pod twoim ramieniem, w które się wtulam i zasypiam w nim. Uwielbiam cię, mój piękny kochanku.
Wiem, ponad wszelką wątpliwość, że jesteś tym, na kogo czekałam.

(...)
Szanuj naszą miłość
nie chciałbym jej nigdy utracić
byliśmy u wrót piekieł
w dniu próby
Szanuj naszą miłość
pragnę pokazać ci, jak jej używać,
przeszliśmy wiele cierpień
i pozostały nam blizny

Dziś wieczór byłem niebem kołyszącym gwiazdy
i wiatr pieścił moje bezgraniczne ciało
Dziś wieczór bryza osuszyła moje łzy
Tam, tam daleko, za ciemnym, tajemniczym masywem gór
moja mała śpi. I ją kocham.

Pamiętaj, cokolwiek ci mówię
i powtarzam ci znów, bo to prawda
kiedy jesteś samotna i pełna obaw
zachowaj wiarę

Zachowaj wiarę.
Zachowuję, cokolwiek to oznacza.
Nadaję twoje imię całemu światu. Patrzę twoimi oczami. Dzielę się z tobą, bo zawsze jesteś przy mnie. Razem ze mną patrzysz na liście opadłe z drzew, słuchasz ich szelestu, kiedy idziemy razem przez park, wdychasz ich gorzkawą woń. Patrzymy w słońce, coraz niższe i chłodniejsze, coraz bledsze. Razem jemy kolację przy kuchennym stole, a ja pytam: czy ci smakuje? Chciałbyś jeszcze? I kładziemy się spać, a wtedy tęsknota za tobą jest tak dojmująca, że z rozkoszą mieszają się łzy i nie mogę uwierzyć, że to mnie spotkało, i że może być aż tak, tak boleśnie słodko, tak strasznie, jakby już nic nie istniało, tylko przepaść, w którą spadam. Nie wiem, dlaczego to się nam zdarzyło, ale wiem, że to mnie przeraża. Jak uniesiemy ten ciężar, nie z tego świata?

(...)
Nigdy nie kochałem z taka słodyczą, wściekłością i krzykiem. 
(...)

Wszystkie niedziele października Olga spędza w mieszkaniu Magdy, czekając na telefony Jeana. Zwykle na połączenie trzeba czekać 2-3 godziny. Litania wyznań, zaklęć, próśb i zapewnień, na zawsze, już wkrótce, kocham, jeszcze tylko dwa miesiące.

Nie powiedział ani nie napisał o pustce, w której się znalazł, o towarzyskim ostracyzmie, który był karą za porzucenie Mireille.

25 października, niedziela. Wszystko odkurzone, kwiatki podlane, na lekturze nie sposób się skupić. Telefon nie dzwoni. Po całodziennym czekaniu, późnym wieczorem Olga usiłuje zamówić rozmowę, ale telefonistka mówi, że nie ma szans. Pełna niepokoju wraca do domu.
Wysyła telegram: WHAT HAPPENED?

Mijają trzy dni. Telegram przychodzi w czwartek.
PHONE ME URGENTLY. I nieznany numer telefonu. Kierunkowy do miasta, gdzie mieszka jego siostra.

Siedem godzin czekania na połączenie.

Próbowałem się zabić.
___________________

© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz