sobota, 27 września 2014

Pamiętasz? Fragmenty (8)

***
W dniu przylotu Jeana Olga nie może być na lotnisku, nie zna zresztą godziny. Praktyczna strona życia jest Jeanowi obca, w telegramie jest tylko data, nie wiadomo skąd i o której przylatuje jego samolot. Olga czeka w mieszkaniu, w rozterce: czy da sobie radę? Czy go nie okradną? Jak dotrze do Lublina? Czym przyjedzie z dworca? Kiedy wreszcie tu będzie? Gdy o 23.00 Jean staje w jej drzwiach, oboje mają łzy w oczach. Już dobrze. Nareszcie.

Ile to tygodni? Trzy, cztery? Jego twarz, którą poznawać trzeba na nowo. Włosy długie, za długie. Zapach, który przyniósł ze sobą, to woń pociągu, podróży. Tylko usta tak samo zachłanne. Jesteś. Jesteś.

- Przepraszam, nie mogłam być na lotnisku. Bardzo się o ciebie martwiłam. Jaką miałeś podróż? - Olga widzi, że Jean jest zdenerwowany, nie jest to zwykłe zmęczenie. - Czy coś się stało?
- Nie spodziewałem się tego. Nie rozumiem.
- Czego nie rozumiesz?
- Ten kraj. Tu jest koszmarnie. Dworzec w Warszawie jest straszny, straszny! - wybucha Jean. - Brudno, okropni ludzie, niegrzeczni. Nie można się dogadać w żadnym języku.
- Ale jakoś dałeś sobie radę. A w Lublinie?
- Pokazałem taksówkarzowi kartkę z adresem.
- Mądry chłopczyk. Usmażę ci befsztyki - Olga wyciąga z lodówki garnek z zabejcowaną wołowiną. Jean patrzy z przerażeniem na zielonkawe mięso.
- Nie jestem głodny - protestuje nieśmiało.
Olga wybucha śmiechem.
- Nie bój się, to tylko marynata. Musiałam tak zrobić, bo mięso udało mi się zdobyć trzy dni temu. Jeśli będzie niesmaczne, to po prostu nie zjesz, dobrze?
Jean odprężony, zajada befsztyki z ryżem. To pierwszy posiłek, jaki dla niego przygotowała.
- Kiedy czekałem na dworcu, zauważyłem, że wielu ludzi ma bardzo stare torby plastikowe. Dlaczego?
Olga wzrusza ramionami.
- A jak jadłem banana, wszyscy się na mnie gapili. Wytłumacz mi, o co chodzi?
- Myślę, że ostatnio jedli banany na Boże Narodzenie. Jak mieli szczęście.

Olga wychodzi do pracy na parę godzin dziennie, zaleta bycia nauczycielką. Jean zwiedza miasto, a potem zasypuje ją dziecinnymi pytaniami.
- Jak to możliwe, że w sklepach nie można nic kupić? Dlaczego ludzie stoją w kolejkach, skoro nic nie ma? Zrobiłaś zakupy? Jak ci się udało?
Któregoś dnia czeka przed szkołą, z tajemniczą miną trzymając coś za plecami.
- To dla ciebie - uśmiecha się. - Szukałem czegoś ładnego.
Mały fioletowy flakonik z bukiecikiem sztucznych fiołków.

Bazar, oaza obfitości w powszechnej nędzy: olbrzymie soczyste gruszki, różnobarwne śliwki, papryka, orzechy, pomidory. Jean odprężony.
- Czy nie można tu kupić wina?
Więc do Peweksu. Już przy wejściu podchodzi do Olgi daleki znajomy, raz spotkany w towarzystwie kolegi.
- Może masz sprzedać bony, trzeba mi na szampon dla dziecka. Tylko 80 centów - nalega widząc jej wahanie.
- Tyle mogę ci sprzedać - Olga zgadza się bez entuzjazmu.
Finalizują transakcję pod niechętnym okiem kasjerki. Jean wybiera Beaujolais, kawę, słodycze, papierosy. Kiedy wraca do Olgi, jej rozmówca nagle staje się natarczywy.
- Ty, słuchaj, to jest cudzoziemiec? To może macie więcej do sprzedania?
- Nie.
- Dobrze płacę.
- Słuchaj - cedzi Olga - odejdź. Sprzedałam ci bony tylko dlatego, że jesteś kolegą Marka. A teraz zostaw nas w spokoju.
Jean jest zirytowany.
- Czego on chciał?
- Niczego, daj spokój, nic się nie stało. Znajomy kolegi, ale już nie mój.
- Dlaczego mi nic nie chcesz wyjaśnić? - złości się Jean.
- Posłuchaj, jest tu masa takich ludzi, ale oni nie muszą nas obchodzić. To był głupi facet. Wziął mnie za kogoś, kim nie jestem. Już o nim zapomniałam.
- To jest okropne i niemoralne! - Jean ma zaciśnięte szczęki, jest wściekły.
- Co? Ten facet? Co on cię obchodzi?
- Ten sklep! Dlaczego tu jest wszystko, a w innych sklepach nie ma nic? - gorączkuje się.
- Może powinieneś się cieszyć, że kupiliśmy wino?
- Ale czy nie widzisz, że to jest niesprawiedliwe i niemoralne?
- Pewnie masz rację - Olga mówi zmęczonym głosem - ale czasem robię w takich sklepach zakupy. Dla mnie lepiej, że istnieją. Wyobraź sobie, że nie mam ochoty stać w kolejkach. A bez pewnych rzeczy czasem trudno się obejść.
- Zawsze jestem przeciwko władzy. Zawsze jestem w opozycji!!!
- Uważasz, że ja też powinnam być w opozycji? Strajkować, rozlepiać plakaty? Może pikietować Peweksy - ironizuje Olga. - Ale wtedy nie miałabym czasu dla ciebie.

Jak mu cokolwiek wytłumaczyć, skoro sama niewiele rozumiem. Powiedziałam: przyjedź, zobacz. Przyjechał, zobaczył, jest oszołomiony. Nigdy dotąd nie interesował się ani historią, ani geografią, a wobec polityki wystarczało mu być na „nie”. Więc jak mu wytłumaczyć, że życie może być codzienną walką o przetrwanie, że zaspokojenie elementarnych potrzeb wymaga nakładu energii, której nie starcza już na to, by się nad czymkolwiek zastanawiać.

Oczywiście, są ci, którzy się buntują. Którzy są przeciw. Niektórzy z nich pakują walizki, inni już wyjechali. Jak Konstanty.

Można też ćwiczyć się w sztuce ascezy.

Więc zamiast mu objaśniać świat, zamykam się z nim w moim podniebnym azylu z muzyką i książkami. 
 
- A to znasz? - Olga bierze z półki dwujęzyczne wydanie „Pieśni o miłości i śmierci korneta Krzysztofa Rilke”. - Proszę, przeczytaj mi na głos. Tu w Polsce wielu ludzi nie lubi brzmienia języka niemieckiego, a ja zawsze wtedy myślę o Rilkem.
Reiten, reiten, reiten, durch den Tag, durch die Nacht, durch den Tag.
Reiten, reiten, reiten.”
Konno, konno, konno - tak przez dzień, tak przez noc, znów przez dzień”
On czyta, ona słuchając spogląda na tekst na sąsiedniej stronie.
- Teraz ja ci coś przeczytam. W innym nielubianym w Polsce języku.
Nie żaleju, nie zowu, nie płaczu
Wsio projdiot, kak s biełych jabłoń dym...”
- Przetłumacz.
- To o przemijaniu. Zabił się, mając 30 lat. - Olga znajduje wśród papierów zdjęcie pięknego, smutnego chłopca. - Opowiedz mi o swoich lekturach - prosi.
- Alain - Fournier, czy coś ci to mówi?
- Nie.
- Jego powieść, „Le Grand Meaulnes”. Bardzo piękna, chciałbym, żebyś ją przeczytała.
- Nie wiem, czy była tłumaczona. Poszukam.

- Słuchałem radia, ale ciągle gadali. Dlaczego nadają tak mało muzyki? I ciągle używali jednego słowa : „skiego”. Co to znaczy? Ciągle mówili „skiego”.

Kiedy to się stało? Chyba w taksówce, gdy płaciła za przejazd. Siatki, torebka. Pierścionek był luźny.
- Kupię ci nowy.
- Nie o to chodzi.
Jakby ktoś ścisnął serce żelazną obręczą.

- To jest ważne i muszę ci to powiedzieć. Rozmawiałem z Mireille. To było straszne. Muszę odejść z pracy, nie mogę tam pozostać. Nie możemy pracować razem.
- Dokąd odejdziesz?
- Poprosiłem ją i zgodziła się mi pomóc, ma znajomego w ministerstwie. Może coś znajdzie. Nie w Strasburgu. Muszę do niej zadzwonić, ale jak to zrobić? Mam iść na pocztę?
- Czekałbyś godzinami na połączenie. Zadzwonimy od Magdy.

Z rozmowy telefonicznej nic nie wynika. Odpowiedź przyjdzie za 3 dni. Mireille wyśle telegram.

AUTRE POSSIBILITE TERRES AUSTRALES
- Co to takiego? Australia?
- Tak. Nie, dalej na południe. Jak to się nazywa?
- Antarktyda?! - Olga blednie.
- Cicho, już dobrze, nigdzie nie pojadę, nie pojadę na Antarktydę, nigdy! - Jean całuje jej usta, oczy, włosy.
 
Jego skóra ma zapach miodu i ziół, zapach trawy wysuszonej wiatrem i piniowego lasu. Zatracamy się w sobie, nasze ciała nie rozpoznają już swoich granic, jesteśmy jednym, jesteśmy oceanem, powolnym rytmowi przypływu. Jak długo to może trwać? Czy może nie kończyć się nigdy? Nie zasypiajmy, nie odchodźmy jeszcze. Moja skóra jak najcieńszy jedwab, gładka i matowa, zatrzymuje twoje dłonie, prosi o więcej.

Wieczór. Na ścianę pada cień głowy Jeana. Olga bierze ołówek do powiek i grubą kreską obrysowuje kontury. 

_________________________________
 
Reiten... Rainer Maria Rilke „Pieśń o miłości i śmierci korneta Krzysztofa Rilke” s.8 i 9, przekład Adama Włodka, Wydawnictwo Literackie 1976
Nie żaleju... Sergiusz Jesienin „Poezje” Wydawnictwo Literackie 1975 s.80; poniżej przekład Tadeusza Nowaka:
Nie przeklinam, nie płaczę, wyklęty,
Wszystko minie jak z jabłoni dym...
Alain-Fournier „Le Grand Meaulnes”; edycja polska „Mój przyjaciel Meaulnes” w przekładzie Anny Iwaszkiewiczowej PIW 1988

© 2014 Alina L
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie tekstu w całości lub we fragmentach bez zgody autora zabronione. 
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz