***
Polska. Sierpień 1981. Kraj, w którym spełniło się życzenie „obyś żył w ciekawych czasach”. Przystanki i mury oklejone hasłami i rysunkami. W dzienniku telewizyjnym pierwsze informacje to strajki, żądania, rozmowy. Ci, co w tym tkwią, sądzą, że tworzą historię. A historia ma na ten temat własne zdanie.
Polska. Sierpień 1981. Kraj, w którym spełniło się życzenie „obyś żył w ciekawych czasach”. Przystanki i mury oklejone hasłami i rysunkami. W dzienniku telewizyjnym pierwsze informacje to strajki, żądania, rozmowy. Ci, co w tym tkwią, sądzą, że tworzą historię. A historia ma na ten temat własne zdanie.
Jak
opisać Polskę tamtego czasu? Kraj smutnych, zmęczonych ludzi, kobiet stojących
w kolejkach, dźwigających torby pełne zakupów. Chaos, nadzieja, lęk. Znużenie.
Czy to jeszcze można opisać? Tak łatwo się zapomina...
(...)
Na
początku września w dniu urodzin Olgi Magda telefonuje do szkoły.
-
Spełnienia marzeń, moja droga. Mogę przyjść jutro?
- Przyjdź
dzisiaj, będzie wesoło.
- Nie dam
rady, wczoraj wróciłam. Chcę posiedzieć z mamą i babcią.
-
Oczywiście. Jutro jest O.K. Jestem w domu od trzeciej.
-
Czwarta, piąta? Jak mi się uda dojechać. Co tam do ciebie kursuje, 26?
- I nic
więcej. Będę czekać, do zobaczenia.
Tegoż
wieczoru, kiedy mocno podochoceni goście kończą piekielnie ostre risotto,
rozlega się dzwonek do drzwi.
Telegram:
HEUREUX ANNIVERSAIRE MON AMOUR. Bez podpisu.
Uśmiechnięta
Magda z pakiecikiem w ozdobnym papierze.
Pomadka Bourjois w odcieniu zgaszonego różu.
- Jaka
piękna!
- I jeszcze
to - wyciąga z torebki koperty. Kartki niestarannie wydarte z notatnika.
Napisać do ciebie? Nie!
Mówić, że cię kocham
opisać smak wieczornych łez
powiedzieć, że czuję się pokonany
nasze spotkanie, to
było tak dawno temu
dziś wieczorem, Olgo, pragnę cię bezgranicznie
dziś wieczorem, Olgo, pragnę cię boleśnie
dziś wieczorem, Olgo, pragnę cię całkowicie
dziś wieczorem, Olgo, nie wierzę ci
W ciemności mego szaleństwa
zbuduję zamek
jego jedynym światłem - zielone oczy dziecka
jedynym murem - jej skóra
będę słuchać jej głosu, śmiechu
szeptu
Dziś wieczorem moja mała odeszła
pada deszcz w moim zamku
zielone oczy płakały
nie płacz maleńka
Noc, nieważne kiedy
Kocham cię, Zielonooka
Opowiedz o jutrze
jesteś tak daleko
opowiedz o sobie
o kamieniach, o które się potykasz
o radości
o łzach
opowiedz o tych olśniewających szczytach
które osiągasz
nie mogąc ich dotknąć
Twoja krew płynie we mnie; i nawet jeśli cierpimy
to cierpienie jest piękne, ponieważ płaczemy z miłości
wiesz, czasem zwątpienie osacza mnie, ale jestem
zbyt spragniony czystości i cudów: nikt i nic
nie potrafi zniszczyć mego snu
Słońce znów przyszło
śniłem na samotnej plaży
potem kochałem się z wiatrem, morzem i słońcem
i wyłem twoje imię
mewy zachowały ciszę
rysowałem nieskończone arabeski i zrywałem
kwiaty, by ofiarować je falom
Opowiem ci swoją miłość
wciąż nową, wciąż odmienną
Cierpię, moja bliźniacza duszo
nie dla długości rozstania
ból jest ten sam, gdy opuszczasz mnie
na godzinę czy na rok
Pamiętam tę pierwszą noc, którą spędziliśmy razem
jak kwiat dopełniający bukiet
czego się boisz
chcę tylko trzymać cię za rękę
czuć złocistą woń twoich włosów
palić papierosa w świetle twego spojrzenia
rozśmieszać cię
biec z tobą
iść z tobą
Ale muszę się przyznać uczciwie do innych pragnień...
Przytulić cię mocno, pieścić cię, całować cię...
Muszę się przyznać i jest to smutne, że nic nie zrobiłem od
twojego wyjazdu (tylko pracowałem).
To trudne, wiesz. Naprawdę nie przywykłem do tych głupich,
okropnych, ale niezbędnych czynności.
Nie wiem, jak sobie z tym dam radę, ale jest pewne: będę w
Warszawie 18 września 1981, jeśli nie zmienisz zdania (jesteś wolna,
niezależnie od wszystkiego, nie zapominaj o tym, nigdy!!!).
Je t’aime, je t’embrasse...
_________________
_________________
Letters published with the Author's permission.
To be continued.
To be continued.
© 2014 Alina L
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz