-
Chcę ci coś kupić - mówi Jean, gdy spacerują pasażem w centrum
miasta.
-
Nie musisz mi nic kupować - protestuje Olga.
-
Ale chcę! - gdy mu się sprzeciwić, traci panowanie nad sobą,
ciemne oczy ciemnieją jeszcze bardziej.
-
To mnie krępuje.
-
Spójrz, tu są ładne pierścionki - zatrzymują się przed wystawą
drogiego sklepu jubilerskiego.
-
Ale bardzo drogie - Olga kręci głową.
-
Kupię ci mały, dobrze?
Maleńki
pierścionek z białego złota z brylancikiem. Jest tak przejęta, że
ma kłopoty z wyborem rozmiaru. Później okaże się, że obrączka
jest trochę za luźna. Może to fakt nie bez znaczenia.
-
Posłuchaj, Oleńko, chcę być z tobą, ale jak to zrobić? Kiedy
możesz przyjechać do Francji?
-
Potrzebne jest zaproszenie, potem paszport, wiza. A na dodatek urlop.
Pracuję w szkole. Ferie są w lutym, dwa tygodnie.
-
W lutym?! - w jego głosie brzmi rozpacz. - Nie możesz wcześniej?
-
Mogę spytać, czy daliby mi urlop bezpłatny. Tak czy inaczej trzeba
liczyć dwa - trzy miesiące na przygotowanie wyjazdu.
Jean
nic nie rozumie. Nie zna takiego świata, nie sądził, że istnieje.
Czekać? Jak to?!
-
Więc ja przyjadę do ciebie, a potem zobaczymy. Od października
muszę być w Strasbourgu, ale we wrześniu przyjadę do Polski. Na
pewno.
I
teraz, kiedy prom odbija od nabrzeża w Nyneshamn, kierując się na
południe, liczę dni do jego przyjazdu, którego daty jeszcze nie
znam. We wrześniu. We wrześniu.
_______________________
Przerwa na oddech. Ciąg dalszy nastąpi.
© 2014 Alina L
All rights reserved. Any unauthorised copying will be an infringement of copyright.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz