sobota, 10 maja 2014

Droga marzeń - Szwajcaria, droga numer 19


Szwajcaria to muzyka: szczekanie kozła sarny w dolinie młodego Renu, krowie dzwonki w wysokich górach. Kudłatych, małych krówek prawie nie widać we mgle na stromych, zielonoszarych zboczach, porośniętych skąpą trawą, ale cały czas słychać dzwonki. Czasem są to mniejsze, weselsze dzwoneczki owiec. Popiskiwania świstaków. Krakanie pary wron, lecących gdzieś ku odległym szczytom. I wszechobecny wiatr.


Jesteśmy bardzo wysoko, już tylko skały i porosty, wątła trawa i maleńkie, wielobarwne kwiatuszki, z desperacją walczące o prawo do życia w tych skrajnie nieprzyjaznych warunkach. Niżej pachniała skoszona trawa i alpejskie zioła, tu panuje przenikliwy chłód i wilgoć, i słychać ciężkie sapanie rozgrzanego diesla, wspinającego się na Furkapass, 2436 m n.p.m. Zdaje się, że to przygoda jego życia i chyba nie miałby chęci jej powtórzyć.
  

A potem zjeżdżamy w dół obok wielkiego lodowca i dolina otwiera się ku zachodowi. Po lewej wyłania się z tunelu czerwona kolejka, która wcześniej, przed przełęczą, długo nam towarzyszyła, równie mozolnie jak my wdrapując się pod górę.


Pojedziemy wzdłuż Rodanu: najpierw wśród zielonych łąk, przez wioski drewnianych chalets. Nawet nowe domy budowane są z drewna i zachowują tę formę, ze stromym, dwuspadowym dachem, szeroką, szczytową ścianą od frontu i wieloma małymi oknami. W dawnych budowlach – mieszkalnych i gospodarczych - charakterystyczny szczegół: górna kondygnacja oddzielona od dolnej, murowanej lub drewnianej, otwartą przestrzenią na kamiennych grzybkach. Ciemne drewno domów - żadnych ogrodzeń - i soczyście zielone łąki na łagodnych zboczach. 


Fotografie z sierpnia 2005
Tekst to fragment szkicu z Kwartalnika Literackiego Kresy
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz