sobota, 22 marca 2014

Kołysanka dla Mikołaja


- Zaraz przyjdzie Mikołaj - oznajmił gospodarz przyjęcia.
- Przyniesie prezenty? - zapytałam, wzbudzając salwę śmiechu.

Stanął w drzwiach, drobny, niewysoki, w okrągłych okularach; zagubiony chłopiec. Podszedł do mnie, patrząc tak, jak nikt przedtem i potem. Tak patrzy dziecko na wymarzone prezenty pod choinką.

Wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet.
Tańczyliśmy? Raczej obejmowaliśmy się z całych sił. 


Dance me through the panic till I'm gathered safely in...
 
Wokół nas zrobiło się pusto. Poszliśmy do drugiego pokoju.
- Zdejmij pantofle - powiedział.
Gdybyśmy zamknęli drzwi, nikt nie odważyłby się ich otworzyć.

Dzisiaj obchodziłbyś urodziny, Mikołaju.

Nic między nami nie było, prawda? Tylko ta trwająca kilka godzin chwila, gdy wtulaliśmy się w siebie w nadziei, że możemy się nawzajem uratować. Nie mogliśmy. 

Co się zdarzyło? Kilka spotkań, kilka rozmów. Nie byliśmy dla siebie.

Nazwałeś mnie mieszczką. Dziś
na myśl o tym się uśmiecham, wtedy się obruszyłam. Miałeś rację, byłam nią, udręczona i zalękniona, uwięziona w życiu, którego nie chciałam. A Ty, kim byłeś? Mistrzem iluzji i samozniszczenia?

Jednak coś mi dałeś. Wyzwoliłeś z emocjonalnej hibernacji. Otworzyłeś oczy.
Nie spotkałam nikogo tak jak Ty rozdwojonego, samotnego i wygłodniałego emocjonalnie, a jednocześnie samowystarczalnego i otoczonego murem. 
Czy to była cena, jaką musiałeś zapłacić?


Twoje duże, puste mieszkanie mówiło o samotności z butelką wódki.
 
Kilka miesięcy później stałam w wielkiej sali galerii patrząc na Twoje prace - tak radykalnie odmienne, wręcz aroganckie na tle innych, że wzruszenie zaparło mi dech, wycisnęło łzy. Była w nich pustka, cisza, skupienie. Dojmująca samotność. 
Byłeś w nich Ty.

"Oczekuję, żeby to, czego istnienie przeczuwam lub raczej, co w moim oczekiwaniu istnieje, mogło ujawnić się samo".

Żyjąc w tym samym mieście nie spotykaliśmy się. Może mijaliśmy się nie widząc? Miałeś głośne wystawy, pisano o Tobie. Żartowałam, że krytyczki sztuki piszą na kolanach.

A teraz Cię nie ma. Pamiętam dzień i miejsce, i osobę, która mi o tym powiedziała.

I don't keep track of each fallen robin...

To, co tańczyliśmy wtedy, przed 22 laty, nie było tańcem, Mikołaju.
Było kołysanką. 


Śpij spokojnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz