W pochmurny grudniowy dzień jedziemy na Południe drogą D 86. Zmęczenie, pośpiech. Zmierzch zapada wcześnie. I nagle nad Rodanem, gdzieś między Vienne a Valence chmury się rozpierzchają...
Niebo i rzeka są fiołkowe, lśniące, przejrzyste.
Ta rzeka fascynuje: jej ogrom, to, jak ukształtowała krajobraz, klimat,
nawet kulturę.
Bo przecież bez Rodanu nie byłoby ani winnic, ani wielkich
miast, ani Delty.
Zmienność światła, niuanse barw...
Obrazy niezapomniane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz