poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Chłodnym okiem?


UMRZEĆ ZA SELFIE?

To już nie jest sensacja, co roku ginie w ten sposób kilkunastu, niekoniecznie młodych ludzi. Chwila internetowej sławy, nominacja do Nagrody Darwina - pragnienie zaistnienia bywa silniejsze niż rozum.

Fotografuję, więc jestem. Kiedy to się stało? Zrodziło się na naszych oczach, z Facebookiem i smartfonami. Fotografuję siebie, swoje otoczenia, to co jem i co widzę. Już, teraz, natychmiast, by w czasie rzeczywistym otrzymać potwierdzenie: tak, jesteś. Widzimy cię i zazdrościmy!
Dobrowolne niewolnictwo. Aparat na wysięgniku, już nie patrzę na świat inaczej, niż fotografując go lub filmując. Nie żyję inaczej, jak w nieustannej łączności ze „znajomymi”. Na ulicy, na wakacjach, w kuchni i łazience. Mieć czy być? Jedno i drugie! Ilość odsłon i lajków jest miernikiem mojej wartości.

Jeszcze niedawno fotografia, choć powszechnie obecna, była niemal ekskluzywnym hobby. Zmieniły to cyfrówki, ale definitywnie zakończyły smartfony i media społecznościowe.
Fotograf, fotografik, reporter, grafik. Zdawałyby się, że dziś każdy może to robić. Niemal.
Czy potrzebny jest profesjonalizm i dobry sprzęt, by sfotografować coś, co się dzieje na naszych oczach? Czy potrzebne są kontakty w redakcjach, które kupią zdjęcie? Czy trzeba jechać daleko, by sfotografować dzianie się Historii?
Nasza mobilność, globalna sieć informacyjna oraz tani sprzęt stworzyły świat, w którym każdy ma szansę na pięć minut sławy. Być w odpowiednim czasie we właściwym miejscu - czasem to wystarczy.

OFIARNIK

Co się więc stanie z heroiczną legendą fotoreporterów? Tych co czasem giną nie za selfie, ale za zdjęcie. Choć, na dobrą sprawę, czyż nie każde zdjęcie jest jednak... selfie?
Spokojnie, legendzie nic nie grozi. By pojechać w regiony objęte wojną, trzeba mieć pasję, determinację, żądzę przygód. I szczęście. Ale nie tylko wojna jest niebezpieczna dla dziennikarzy i fotoreporterów. Według Commitee to Protect Journalists od 1992 roku do dziś, kiedy to piszę (11 lipca 2016 roku) zostało zabitych 1197 dziennikarzy w tym: 39 % na wojnie, 47% z przyczyn politycznych, 20% zajmujących się problemem korupcji. Najbardziej niebezpiecznym krajem był Irak - 174 ofiary. Najgorszym rokiem 2012 - 74 zabitych, z tego 31 w Syrii. 88% zginęło we własnych krajach...

Bohater powieści A.J.Quinnela „Reporter” ma szczęście. Posiada też umiejętność dogadywania się z ludźmi, intuicję, refleks i odwagę. Staje się postacią kultową. Jego charyzma zjednuje mu i podziw, i zazdrość. On i jego Nikon, przedłużenie oka. Nie ma granicy między podmiotem a narzędziem, ich łączność jest magiczna.
Dlaczego więc nagle rezygnuje z fotografowania? Sprzedaje swój aparat, znika? Czy to, co było szczęściem, zemściło się na nim? Co zobaczył gdy z małym oddziałem wyruszył do wietnamsko - laotańskiej dżungli?
Co czuł? Czy był, jak sądzono, kimś kto „nie ma serca i nie ma duszy”? Kto fotografuje okropności wojny, nie angażując się emocjonalnie, przekonany, że tylko pozostając bezstronnym świadkiem może uczciwie pokazać to, co widzi?

W POGONI ZA PRAWDĄ

Iluzja. Złudne przekonanie, że fotografia pokaże prawdę o świecie. Kiedy się narodziła, tak wiele nadziei z nią wiązano. Szybko się okazało, że fotografia nie rejestruje obiektywnie obrazu, wpadającego przez soczewkę. Że aparat fotograficzny jest jeszcze jednym narzędziem kreacji, nawet gdy obiektem są nieożywione przedmioty. A gdy są nim ludzie?

Jest wiele sposobów pokazywania ludzi w sytuacjach ostatecznych, ale dziś najpowszechniejszy jest ten, który określiłabym jako pornografię przemocy.
Czy naprawdę nie ma innego wyjścia? A może nasz sprzeciw i jednocześnie fascynacja budzącymi grozę obrazami są jedyną szansą by - zobaczyć?

Opowiedz o nas” - mówią do Patricka Chauvela uciekinierzy z Haiti, stłoczeni pod pokładem śmierdzącej łajby.
Chauvel wyznaje zasadę, że „jest się raczej odpowiedzialnym za to, czego się nie pokazuje”. Boli go odmowa redakcji, gdy materiał jest zbyt okrutny. On dla tych fotografii ryzykował własnym życiem. Lub cudzym, choć nie był tego świadom. Kruchość ludzkiego życia poznaje już jako siedemnastolatek, gdy ucieka z wolontariatu w kibucu na wieść o wybuchu wojny, nazwanej później sześciodniową.
Czy zdjęcie tego człowieka, umierającego z powodu rany w głowie odda czternaście lat cierpień Erytrejczyków? Czy wzbudzi jakiekolwiek współczucie w starej, zadowolonej z siebie, żyjącej w stanie stagnacji Europie?” Ranny zostaje pogrzebany żywcem w skalnej rozpadlinie. Nadchodzi wojsko, tak musi być.
Po Erytrei Chauvel przeżyje załamanie.
A co ja powiem? „Filmowaliśmy wszystko, aby dać świadectwo...” Zdjęcia nie oddadzą zapachów. A przecież wojsko pachnie krwią, prochem, ogniem, spalonymi ciałami. To właśnie budzi największą grozę, nie ma tego na naszych zdjęciach. Brakuje w nich woni okrutnej śmierci”.

Niedoskonałość przekazu. Ułomność zawodu fotografa.
Napisz to wszystko, idioto, i wyświadcz nam tę łaskę: bądź dziennikarzem, żebyśmy mogli cię nienawidzić!” - mówi do niego amerykański porucznik po zabiciu wietnamskiego jeńca.
Już nie byłem ich kumplem. Poczułem się bardzo, bardzo samotny.”
Chauvel miał wtedy 22 lata.

OFIARY

Internet łaknie krwi. Pragnie ran, okaleczeń, strachu, łez. Czy ta siedząca na chodniku kobieta, którą wybuch bomby odarł z ubrań, godzi się na to, by ją fotografowano i pokazano całemu światu? Czy mężczyzna tulący zabitego przez terrorystów brata ma prawo do prywatnej żałoby? Czy rodzice martwego dziecka leżącego na plaży po zatonięciu uchodźczej łodzi chcą, by zdjęcie ich syna pozostało na zawsze w internecie? Czy zakładnik poddany poprzedzonej torturami egzekucji zgadza się na to, by jego ostatnie chwile oglądał każdy, kto zechce?

To, co czujemy patrząc na ich zdjęcia, ma być katharsis? To nie jest litość i trwoga. Katharsis ma przekształcać, przemieniać człowieka. A może oglądanie takich zdjęć nie zmienia widza na lepsze, lecz na gorsze? Budzi głód coraz mocniejszych wrażeń, nie budząc współczucia. Budzi ślepy strach, ślepą nienawiść, ślepą pogardę. Ślepą furię.

Weganie fotografujący horror przemysłowej hodowli, potworność rzeźni mówią, że najtrudniej jest patrzeć na cierpienie zwierząt i nie móc nic zrobić. Czy reporterzy wojenni czują to samo? I czy można z tym żyć?
Medycyna zna odpowiedź. Zespół stresu pourazowego dotyka nie tylko żołnierzy. Także reporterów wojennych i… ich rodziny. Grażyna Jagielska napisała o tym książkę. O kochaniu za bardzo i braniu na siebie traumy męża, aż do samozniszczenia, aż do dramatu rodziny.

Ale czy jest jakieś wyjście? Ktoś to musi robić, prawda? Fotografia i film, potężne narzędzia perswazji, mogą zmienić naszą świadomość. Czy zmienią świat? Skoro nawet odnalezieni i napiętnowani sprawcy pozostają bezkarni? Z zabójców wspomnianych 1197 dziennikarzy tylko 4% zostało skutecznie ukaranych.

NARZĘDZIE

Młotkiem można zabić albo zbudować stół.
Facebook może posłużyć do zaszczucia kogoś albo uratować mu życie.
Aparat, kamera, smartfon bywają świadkami - i zdrajcami.

W powieści Milana Kundery Teresa dowiaduje się, że jednego z uczestników praskiej wiosny aresztowano na podstawie zdjęcia w amerykańskiej gazecie. Jest przerażona: to mogło być jej zdjęcie, jedno z tych, które rozdawała cudzoziemcom, czasem nawet niewywołane. Tylko tak świat mógł dowiedzieć się prawdy, ale kto wtedy myślał o tym, że świadectwo może stać się donosem?

Livestream: śmierć na żywo. Kobieta filmuje śmierć swojego partnera z ręki policjanta. A potem inna transmituje smartfonem z okna biurowca w Dallas zemstę czarnoskórego weterana na policji. Kamera monitoringu daje odpowiedź, kto zabił. Dron śledzi i zabija.

Narzędzie bywa świadkiem - bez udziału człowieka. Rejestruje bez wyboru wszystko, co znajdzie się w kadrze.
Bywa podglądaczem. Zdrajcą.
Konieczne straty?
Wojna wszystkich ze wszystkimi?
Czy wybraliśmy taki świat?
Czy się na niego godzimy?

JĄDRO CIEMNOŚCI

Ta wojna dzieje się za naszą zgodą i wiedzą, na nasze życzenie. Każdego dnia pochłania miliony ofiar. Więzionych, torturowanych w najwymyślniejszy sposób, zabijanych. Śmierć jest ich wybawieniem.
Sprawcy nigdy nie zostaną ukarani, nie staną przed międzynarodowym trybunałem.

Jakie są najpilniej strzeżone obiekty? Gdzie fotograf nie ma prawa wejść, a jeśli wejdzie, musi się liczyć z pobiciem, a nawet śmiercią? Albo z tym, że każą mu bezradnie patrzeć na tortury? To miejsca, gdzie prowadzony jest chów przemysłowy zwierząt. I rzeźnie.
Kogo boją się sprawcy?
Nie wrogów. Nie ofiar. Świadków.
Dlatego zastraszają, grożą śmiercią, biją, odbierają sprzęt.

Marc Ching dokumentuje to, co widzi i to, co robi. Tylko w ten sposób może ratować. Wchodzi w paszczę piekła.
To jest to, co robię. Oto kim jestem. To jest moje poświęcenie. Mój krok poza krawędź Ziemi w nocy. Za dwa tygodnie zaczynam projekt Współczucie. Moją najdłuższą podróż. Piętnaście dni. Pięć krajów. Osiem regionów.
Każdego dnia tej podróży Marc fotografuje. Pisze. I woła o pomoc.
Nikt nie wie jak to jest. Nikt nie wie, jaki ciężar dźwigam. Umarłem więcej razy niż to można sobie wyobrazić. I jestem na krawędzi, w miejscu, gdzie już nie mam wpływu moje życie.”
Wkracza do piekła, by z nim walczyć.
Widzę to, gdy zamknę oczy. Nocą, kiedy świat przestaje oddychać - rozpadam się na kawałki. Ich skowyt. Śmierć nigdy mnie nie opuszcza.”
Dlaczego?
By dać świadectwo.
By być wzorem dla swoich dzieci.
By uratować choć garstkę istnień.

Marc Ching ratuje przed niewyobrażalnymi torturami psy przeznaczone na mięso: z „festiwalu” w Yulin, z psich rzeźni. Takich jak on jest wielu, więcej niż sądzicie. Pokazują to, czego nie chcecie oglądać. Wołają o współczucie. O pomoc.

RATUNEK?

Czy natłok obrazów nie czyni nas obojętnymi?
Czy pornografia przemocy nie znieczula nas na cudze cierpienie?
Czy obchodzą nas ofiary - i te fotografowane, i te po drugiej stronie?
Czy zamykamy oczy? Ściszamy dźwięk?

Nie znam waszych odpowiedzi. Mogę mówić za siebie.
Nie odważyłabym się być na ich miejscu. Idą tam za mnie, ale i dla mnie.
Chcą, bym spojrzała ich oczami. Patrzę, choć boli.
Straciłam złudzenia i naiwną wiarę, że człowiek jest dobry.
A jednak nie oddałabym już tej wiedzy.
Prawda fotografii, filmu, choćby ułomna, może jednak pozostać prawdą.

Fotografia to szkoła widzenia. Szkoła uczuć. Bo - jak powiada Peter Adams - w doskonałej fotografii chodzi o głębię uczucia, nie o głębię ostrości



_____________________________

Szkic do katalogu LAF 2016 

Honorarium za ten tekst przeznaczam na pomoc zwierzętom - w Chinach, Korei, Polsce.
Jeśli choć trochę was poruszył, proszę pomóżcie im także. Mają paypal:
Lub jakiejkolwiek innej organizacji, która budzi Wasze zaufanie.
Dziękuję.

________

 A.J. Quinnell "Reporter" tłum. Jan Zakrzewski i Ewa Krasnodębska
Patrick Chauvel "Reporter wojenny" tłum. Wiktoria Melech
Milan Kundera "Nieznośna lekkość bytu" tłum. Agnieszka Holland



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz