Położony
wśród wapiennych wzgórz i dębowych lasów Prowansji niewielki
klasztor Thoronet – uratowany przed zniszczeniem przez Prospera
Mérimée, od 1834 inspektora generalnego zabytków historycznych -
ma surowe, wierne cysterskiemu schematowi założenie.
Trójnawowy
kościół ma stożkowe sklepienie na gurtach, z transeptem, z
którego ramion wyrastają po dwie kaplice.
Nagie kamienne ściany
bez jakiejkolwiek dekoracji rzeźbiarskiej, masywne arkady krużganków
wirydarza. Prostota wręcz ostentacyjna: nic nie powinno odrywać
mnichów od pracy i modlitwy.
Jesteśmy
tu w późne majowe popołudnie. Oliwki i dęby stoją w ciszy i
upale. Ale niebo szybko ciemnieje i zrywa się ulewa, więcej,
nawałnica.
Stojąc w mrocznych krużgankach patrzę na błyskawice
przecinające sine niebo, na wodospady płynące z dachów, na
strumienie spadające z gargulców. Światło i dźwięk, łoskot
gromów, huk i szum wody odbite od kamiennych murów. Niepowtarzalny
spektakl natury, straszny i zachwycający…
Blask kamienia, Kwartalnik Literacki Kresy nr 79
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz