Zwierzyniec. Ale to nie jest miejsce,
gdzie są zwierzęta ( chociaż jest trochę psów i kotów), tylko
takie miasteczko.
Pojechałyśmy szynobusem! Miałam bilet! Ale
musiałam być w kagańcu, tak powiedzieli ludzie w mundurach. Trwało
to trochę za długo, ale i konduktor, i pasażerowi byli dla mnie
mili, tylko jeden taki z czerwoną twarzą nie lubił psów. I z
wzajemnością!
Jest tam rzeka i zalew. Staw i park. I lasy.
Rzeka Wieprz jest wspaniała! Uwielbiam się w niej kąpać. Szkoda, że w domu nie mamy ani rzeki, ani morza, ani nawet małego stawu... Aha, mamy zalew, ale to trochę daleko.
Lubię też taplać się w błocie!
Chętnie dałabym nauczkę temu kotu, ale mi nie wolno. Dlaczego?
Mama spotkała w Zwierzyńcu mnóstwo znajomych. Niektórzy lubili psy, a mnie szczególnie. Bardzo lubiłam bawić się z Olą.
Ola ma chyba tyle lat co ja, ale
jest dziewczynką. Dzieliła się ze mną chrupkami i kredkami, i
piłyśmy razem wodę z baseniku, i biegałyśmy. Nie ciągnęłam za
mocno, bo z dziećmi zawsze się bawię inaczej niż dorosłymi.
Potem przyjechał do nas Tata i spacery były jeszcze dłuższe. Raz mnie ukąsiła w łapę osa, ale szybko się zagoiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz