Jest tu świetne boisko, na którym
trenujemy z Wandalkiem. Wandal ma specjalny ekwipunek - sakwy w
maskujących kolorach. Ale to nawet dobrze, bo łatwiej mi go złapać!
Po treningu konieczna jest kąpiel. Kąpię
się w morzu codziennie ( no, prawie) wczesnym rankiem. A Wandal
mówi, że za zimno. Przecież jest kwiecień! Wandal - jak to facet -
trochę się waha...
A po kąpieli -
relaksacyjny masaż zimnymi kamieniami! Jak fitness to fitness!
Mamy tyle ważnych spraw na
urlopie. Musimy trenować i dbać o formę. Jesteśmy odpowiedzialni
za bezpieczeństwo naszej Rodziny. Szczekamy na złych ludzi.
Pilnujemy domu. Bo Psy mają Obowiązki.
Kochamy Wycieczki! Na Wyspę - ona się nazywa Wyspą Świętego Honorata: to taki mnich, co tu założył klasztor, bo nie lubił tłoku i hałasu - popłynęliśmy
statkiem. Bałam się, a Wandal jeszcze bardziej. W porcie było dużo
ludzi i hałas. A na statku wibracje. Ale jak już dopłynęliśmy, było super. Bo na tej
wyspie nie ma samochodów! A dookoła jest Morze!!!
A wiecie, że kiedy wejdę do wody, staję
się foką? Naprawdę! A Wandusio wskoczywszy do wody zaraz uciekł,
mówiąc, że jest bardzo zimna. Potem jednak się zrehabilitował.
Oczywiście postanowiliśmy eksplorować wyspę. W tym
celu komandos Wandal, znany też jako Władimir Władimirowicz Wandał, zrobił
sobie bojowy kamuflaż.
Potem Mama i Tata poszli zwiedzić mały klasztor. Protestowaliśmy przeciwko pozostawieniu nas na 10
minut, bo atakowały nas okropne śmierdzące mewy i
zrzucały na nas cale tony guana!!!
To
był piękny dzień! Szkoda, że nie możemy codziennie jeździć na
wycieczki...
Chciałabym zawsze podróżować z moim Bratem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz