piątek, 2 stycznia 2015

Ja, Donna, Z pamiętnika (3)


To jest Warczysław Wandaliński von Burkau, zwany Wandalem.
Tata przywiózł Wandala do nas, z czego bardzo się ucieszyłam. Wcale nie byłam zazdrosna, bo lubię postawnych brunetów. Bawiliśmy się cały wieczór. Ale Wandal chciał, żebym była jego dziewczyną, a ja mu tłumaczyłam, że jestem za młoda i nie chcę się wiązać. Dlatego Wandal spał w przedpokoju, a my troje w sypialni. I potem był trochę obrażony. 



Najgorsze było to, że rano musieliśmy wsiąść do samochodu. Strasznie się bałam! Ilekroć mnie wsadzili, wyskakiwałam i uciekałam. I na każdym postoju też. Myślałam że mnie zawiozą do schroniska... I z tego strachu nabrudziłam w aucie kilka razy. I pogryzłam szelki Wandalka, i pasy samochodowe, i kocyk. 



Pierwszej nocy przyjechaliśmy do hotelu. Mama i Tata już tu wcześniej byli i zawsze wracają, bo psy są tutaj lubiane. Najbardziej mi się nie podobało, że nie mogłam spać na łóżku. Na dworze mróz i śnieg, dla mnie w sam raz, ale Wandalek marzł, bo ja mam futro, a on kusą peliskę. Biegaliśmy nocą po łąkach wokół hotelu, że hej!


Po dwóch dniach podróży z przygodami dotarliśmy na miejsce. W tym mieszkaniu pachniało obcymi ludźmi, więc od razu oznakowaliśmy teren. Wandal tylko raz, ale ja powtarzałam to co dwa dni! Wandal w drodze trochę się na mnie boczył, ale w końcu powiedział, że skoro nie chcę być jego dziewczyną, to mogę być siostrą. Na początek obiecał, że nauczy mnie sztuk walki!!!


Wandal jest fajny, pokazuje mi różne sztuczki i pozwala wygrywać!
Ja przejmuję inicjatywę! Jestem już silna i zdrowa,ale on jest bardziej wysportowany. Wandal nigdy mnie nie skrzywdził, a zbił mnie tylko 2 razy. Pierwszy, jak go ugryzłam w łapę. Drugi, kiedy byłam miła dla jednego takiego... W obu przypadkach miał rację! 



Fajnie jest mieć brata, a starszego to już super!
W Boże Narodzenie 2004 roku ktoś porzucił go na Wyspie. Było bardzo zimno i mroźno. Tata był na spacerze z Irysem i zabrał go do domu. Ale Irys był ślepy ( miał jaskrę) i szalony młodzik bardzo go denerwował, wiec spał w cieplej budzie. Rano okazało się, że budę zdemolował. I dlatego nazywa się Wandal.
Irys i Wandal nie zgadzali się i nie mogli mieszkać razem, i Tata zawiózł Wandala do schroniska. Po trzech miesiącach Irys umarł - miał raka trzustki, ale czekał na tatę i umarł na jego rękach... A Wandal czekał w schronisku i bardzo się ucieszył!
On wygląda jak komandos, ale jest bardzo wrażliwy i chce, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Ja bardziej myślę o sobie. Ale ja jestem jeszcze młodziutka, a on jest dorosłym facetem.


Bal sylwestrowy!!! Tata, ja i Wandalek. Ale zabawa! Groźna jestem, co nie?? 


Na noworoczne śniadanko odbyła się lekcja dobrych manier. Kiedy Mama mnie adoptowała, byłam bardzo grzeczna, bo źle się czułam. Ale potem zaczęłam rozrabiać, a już z Wandalem to w ogóle. I zamiast być grzeczną dziewczynką, okazałam się łobuzem. Mama powiedziała, że nie mamy żadnej kindersztuby i próbowała nas wychowywać. No nie wiem...


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz