Kiedy po raz pierwszy zwróciłam
uwagę na malarstwo Teresy Roszkowskiej? Będąc w Muzeum Narodowym
na którejś dużej wystawie zajrzałam do galerii malarstwa, chyba
właśnie na nowo zaaranżowanej. Może podczas wystawy Sztuka
cenniejsza niż
złoto?
Polowanie
urzekło mnie i poruszyło. Emocjonalną aurą i echami quattrocenta.
Przyszedł mi do głowy Paolo Uccello, potem Pisanello i Piero di
Cosimo. A także wyraz plastyczny włoskich fresków tego czasu.
Roszkowska wypełnia kolorem uproszczone
sylwetki koni z jeźdźcami, psów i zwierząt o wyrazistym rysunku.
Nie ma tu iluzji realizmu. Jej paleta jest odmienna niż u Uccella w
Polowaniu w lesie
z oksfordzkiego Ashmolean Museum. U włoskiego artysty barwy są
nasycone: głęboka zieleń oraz czerwień - kolor krwi, chwały,
tryumfu. Jego obraz to zabawa plastyczna, ćwiczenie w nowo odkrytej
sztuce linearnej perspektywy: rytmiczne rzędy drzew, jeźdźcy
pędzący w głąb obrazu. Jednocześnie pewna statyczność,
zatrzymanie w ruchu.
Paleta Roszkowskiej nie przypomina
też Wizji
świętego Eustachego Pisanella z National Gallery - tam dominują rdze, brązy i zgaszone
żółcie. Na jej obrazie jest zima, pora okrutna dla zwierząt:
nagie pnie drzew nie dają schronienia, a śnieg bezlitośnie
wskazuje tropy.
Gdy chodzi o emocje, Polowanie
jest bliższe Pożarowi
lasu Piera di Cosimo (Ashmolean). Bo na obrazie Roszkowskiej rozgrywa się dramat.
W centrum widzimy most, na nim
jeźdźcy - ich piękne konie przypomniały mi Bitwę pod San Romano
- i psy. Nie ulega wątpliwości, że są tu panami stworzenia.
Wszelkiego dzikiego stworzenia.
Las nie jest prawdziwym lasem: jak na średniowiecznych
miniaturach, gobelinach czy znów u Uccella wśród drzew nic się
nie ukryje. Kto może, ucieka. Jelenie, sarny pędzą przed siebie,
byle dalej. Odyniec przystanął wśród drzew i patrzy, jakby się
zastanawiał, czy ma jakieś szanse w tej nierównej walce.
Niedźwiedzica z młodym chowa się za drzewem. Lisek usiłuje ukryć
się pod mostem. Nie ma ratunku.
Jaskrawy kontrast między siłą i pewnością siebie
myśliwych a bezbronnością zwierząt poraża. Tym bardziej, że
obraz przypomina też ilustracje z baśni dla dzieci i może to
sprawia, że nie wszyscy dostrzegają jego tragiczną wymowę. Jest
pełen smutku i lęku. A także współczucia.
Współczuć: zobaczyć siebie w innych. Także w
cierpiących zwierzętach.
Malarka zignorowała całą tradycję
tryumfalnego malarstwa myśliwskiego ostatnich wieków, te wszystkie
Wyjazdy na polowanie
i Powroty z
polowania, wyrazy
zadowolenia z siebie mężczyzn, którzy lubią zabijać. Leżące
pokotem na śniegu zastrzelone zwierzęta. Martwe natury ze zwłokami
zajęcy i bażantów.
Na jej obrazie zwierzęta - choć przypominają zabawki
albo postacie z bajek - są żyjącymi, czującymi istotami,
śmiertelnie przerażonymi i skazanymi na zagładę. Z
niedowierzaniem czytam słowa krytyka sztuki, że scena przedstawiona na obrazie jest
przepojona pogodną
groteską. Wiec
można patrzeć na to samo i zobaczyć coś całkiem innego?
Dawno temu Wysokie
Obcasy poświęciły
Roszkowskiej dłuższy tekst: była niezwykłą kobietą i jak
większość ludzi nietuzinkowych miała niełatwe życie, a zginęła
tragicznie. Miała wielkie serce, ale niewiele szczęścia do ludzi.
Opiekowała się zwierzętami.
Kazimierską wystawę w 2002 roku współorganizowało Muzeum Narodowe. Rozczarowanie: na wystawie nie było
Polowania.
Dlaczego? Były inne obrazy, a także projekty kostiumów teatralnych.
Najwięcej prac z lat trzydziestych.
Teatr codzienności. Uliczka w Neapolu, targ choinek,
wiejskie podwórko, wesołe miasteczko - wszystko jest sceną.
Mikrokosmosem, w którym pracują i bawią się ludzie i zwierzaki.
Radość jazdy na karuzeli; skupienie na pracach gospodarskich;
znużenie i senność kwiaciarki w upalne włoskie południe.
Ulubionym tematem jest wieś i małe miasteczko, potem pojawiają się
pejzaże, kwiaty. Zwyczajność i radość życia.
Także jego magia. Bo ten świat ma w sobie baśniową
aurę. Tłoczno i wesoło jest na tych obrazach, tylko czasem
przenika je smutek i zaduma.
Nie wiem, czy można opisywać
wystawę poprzez brak; może rozczarowanie nieobecnością Polowania
w Kazimierzu rzuciło pewien cień na mój odbiór. Choć obrazy
Roszkowskiej są urzekające. Jest w nich światło i nostalgiczna
uroda przemijającego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz