Kiedy przyszli, musiał uciekać. Było wiele powodów, ratowanie własnego życia to tylko jeden z nich. Syn, osiemnastolatek, miał zaopiekować się pięcioma siostrami, z których najmłodsza nie skończyła 6 lat. Oni też uciekali, tam gdzie miało nie być wojny. Matka od lat była w szpitalu. Bezładna ucieczka ludności cywilnej, rejterada pokonanego wojska; a potem już nie było dokąd uciec. Dzieci wróciły. Ich dom już nie był ich. Byli uchodźcami.
Ich ojciec też wrócił, ukrywał się. Wyszedł z kryjówki, gdy aresztowano syna. Nigdy już nie miał wrócić, zmarł w strasznym miejscu. Matka też została uśmiercona.
Sześcioro bezdomnych sierot przygarnęli sąsiedzi.
*
Jej mąż był żołnierzem i na wiele lat zostali rozdzieleni. Ratowała dzieci i więźniów, choć groziła za to śmierć. Gdy groza - zdawało się - minęła, zachorowała. Mąż nie mógł wrócić, trafiłby do więzienia. Wysyłał pieniądze na łapówki, by pozwolono jej wyjechać na leczenie. Tam, za granicą, mogli ją uratować. Odmawiano. Zmarła mając 42 lata. Długo był samotny, szczęścia nie znalazł. Pozostał na emigracji, tam zmarł.
*
Nocą do drzwi zapukał sąsiad, błagając, by ukrył jego dzieci. Odmówił. Sam miał dzieci, to byłby wyrok na wszystkich. Nigdy sobie tego nie wybaczył.
*
Nie, to nie było na Bliskim Wschodzie. Nie teraz. To dzieje mojej rodziny.
Miłosierdzie obcych ludzi uratowało dzieciom życie.
Bezwzględność władzy złamała los dwojga kochających się ludzi.
Gdzie jest granica heroizmu?
*
Jestem uchodźcą.
____________________
Józef Janoszka, mój dziadek
Jadwiga Wolska, moja stryjeczna babcia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz