- No co ty, on miał w sobie energię niemal diabelską.
- Nie słodki aniołek, lecz potężny anioł. Który czasem muska cię skrzydłem, a czasem uderza mieczem.
Muzyka spływała z jego palców jak wodospad, jakby się w nich rodziła.
W sekundę przechodził od szeptu do grzmotu.
Piękny, w czarnej rozpiętej pod szyją koszuli.
Gdybyśmy cofnęli się o 150 lat, kobiety mdlałyby na sali.*
Georgijs Osokins zagrał także to...
* co byłoby tym bardziej prawdopodobne, ze w galerii malarstwa polskiego było gorąco jak w ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz