piątek, 24 czerwca 2016

Uratowany

Uratowany.
Przed torturami i śmiercią w niewyobrażalnych męczarniach.
Z rąk sadystów, amatorów psiego mięsa.

Pytanie w jego oczach.

Czy mogę ci zaufać? Kim jesteś? Nie skrzywdzisz mnie?
Widziałem śmierć moich braci. Słyszałem ich skowyt. Nikt nie powinien tak umierać.
Bardzo się boję.
Ty nie jesteś rzeźnikiem, prawda?


#STOPYULIN #SAYNOTODOGMEAT #STOPBOKNAL

niedziela, 19 czerwca 2016

Czarny anioł nad Lublinem

- Grał jak anioł - mówię, gdy wychodzimy o zmierzchu przed lubelski zamek.
- No co ty, on miał w sobie energię niemal diabelską.
- Nie słodki aniołek, lecz potężny anioł. Który czasem muska cię skrzydłem, a czasem uderza mieczem.

Muzyka spływała z jego palców jak wodospad, jakby się w nich rodziła.
W sekundę przechodził od szeptu do grzmotu.

Piękny, w czarnej rozpiętej pod szyją koszuli.
Gdybyśmy cofnęli się o 150 lat, kobiety mdlałyby na sali.*

Georgijs Osokins zagrał także to...



* co byłoby tym bardziej prawdopodobne, ze w galerii malarstwa polskiego było gorąco jak w ...

sobota, 18 czerwca 2016

Psy i ludzie: w literaturze, subiektywnie


To one były pierwszymi istotami, które powitały mnie w domu po narodzinach. Trzy psy przyszły na pięterko i stanęły przy łóżeczku, zafascynowane nowym człowiekiem.
Była wśród nich suczka, która w dniu moich narodzin została matką. Jej jedyna córka, moja bliźniaczka, została komuś oddana. Nie wiem, jak miała na imię ani jaki był jej los.

Czytałam od zawsze. Mamusiu, jak to literka? pytałam. Aż któregoś dnia, stojąc na przystanku z mamą i ciocią, wysylabizowałam: d-e-l-i-k-a-t-e-s-y. Ku ich bezbrzeżnemu zdumieniu. Miałam cztery lata.

Samotne dziecko i książki. Wiersze, bajki, opowieści zwierzętach. Potem powieści podróżnicze i przygodowe. Wędrówki palcem po mapie. Nie czytałam prawie dziewczyńskich powieści, a jeśli czegoś nie lubiłam, to nie i już. Jeśli kochałam, czytałam wielokrotnie.

Jak zatem wybrać książki, o których mam opowiedzieć? Jedyny możliwy wybór, to ten subiektywny.

I pojawia się myśl, że przecież nasza relacja z psem, to w istocie trzy najważniejsze momenty.

Spotkanie. Bywa wyzwaniem, próbą naszego charakteru, sprawdzianem, czy jesteśmy gotowi sprostać własnym wyobrażeniom o tym, kim jesteśmy.

Podróż. Ta dosłowna i ta metaforyczna. Z całą różnorodnością relacji, w jakie wchodzimy z przyjacielem. Podróż, w której najważniejsza jest nasza uważność, bo pies ofiarowuje nam swoją bez wahania.

I pożegnanie. Utrata.




Jeśli chcecie, posłuchajcie. Nie dałam Beacie wielu okazji do zadawania pytań. Obie kochamy psy, wiec mam nadzieję, że mi to wybaczy.

niedziela, 5 czerwca 2016

Droga marzeń: w stronę Rodanu

1 października 2009 jechaliśmy z Nicei pod Paryż. Bocznymi drogami, zatrzymując się tu i tam.
Za Die zobaczyliśmy taką scenkę.


A potem ten donżon, górujący nad miastem Crest.


Imponujący!




















Nie mieliśmy już czasu na zwiedzanie. Ale spotkaliśmy takie stwory.




















Reklamują ser!

Blask kamienia: katedra Notre Dame w Die

Krótki postój w długiej podróży. 



Katedra z XII wieku zrekonstruowana w XVII wieku ze względu na duże zniszczenia z czasów reformacji.




Fotografie z 1 października 2009 roku.





Milczenie goryli


Drogi Thane, współczuję ci, że byłeś zmuszony bronić czegoś, co równie dobrze mógłbyś potępić. Starałam się dokładnie przyjrzeć temu, co się zdarzyło - wydaje się, że goryl otacza ramieniem dziecko - jak samica, która uratowała i oddała dziecko w Chicago. To katastrofalna strata dla zoo i dla goryli. Jak zareagowały pozostałe? Czy pozwolono im go zobaczyć, wyrazić żal, co jest tak bardzo ważne. Wyrazy współczucia Jane”

Pisze to wielka dama. Nie oskarżając. Wszystko, co należało powiedzieć, jest między wierszami. W każdym zdaniu jest żal. Jane Goodall, która całe życie poświęciła szympansom, wie o naczelnych więcej niż ktokolwiek. Dyrektor zoo w Cincinnati - który z kamienną twarzą mówi, że gdyby jeszcze raz miał decydować, postąpiłby tak samo i wydał polecenie zabicia Harambe - ma świadomość, że goryl chronił dziecko, które wpadło do fosy, i że w podobnych wypadkach dzieci nie ucierpiały ze strony goryli. A jednak nie ma wątpliwości.

Przywoływana przez Goodall samica to Binti Jua. W 1996 roku w zoo w Chicago chłopiec wpadł do fosy. Gorylica wzięła go na ręce i zaniosła do wyjścia, by oddać opiekunowi...
Jest jeszcze Jambo z zoo na wyspie Jersey. Gdy w 1986 roku chłopiec wpadł do fosy, goryl podszedł i dotknął go, sprawdzając, co się stało. Potem odpędził stado. Jeden z młodych samców próbował bronić terytorium, gdy trzej mężczyźni zeskoczyli z muru, ale nikt go nie zabił. Dziecko zabrano.

Harambe miał 17 lat. Do ubiegłego roku żył w zoo w Brownsville pod opieką Jerry'ego Stonesa:
"Był jak jeden z moich synów. Piękny i z charakterem - figlarny i nieagresywny. Polewał wodą opiekunki i ukrywał się z tyłu wybiegu „Ha-ha, mam cię”. Zabierał koc opiekunom i po prostu uciekał. Bardzo kochał zabawę i był inteligentny (…) Kiedy był bardzo młody, miał zaledwie 20 funtów, zabraliśmy go do trawiastej zagrody o szklanych ścianach. Wspinał się po ścianach, starając się uciec, ale opiekunowie oczywiście łapali go za każdym razem. Harambe był inteligentny, rozumiał, że to była gra. Gdy wspiął się na ścianę, nie spieszył się, a jego spojrzenie mówiło "Chodź i weź mnie". Albo klaskał w ręce i spadał do tyłu, a oni go łapali (…) Pewnego razu daliśmy Harambe za długą gałąź. Zjadł liście, korę, a następnie wspiął się na szczyt i zgasił wszystkie światła na wybiegu”. 
 
Stones nie ocenia decyzji o zabiciu goryla. Płacze, ale nie ocenia. A jednak mam pewność, że gdyby to od niego zależało, postąpiłby inaczej. Ponieważ nic nie wskazywało na to, że Harambe zamierza skrzywdzić dziecko. Trzymał chłopca za ręce, a następnie zabrał go z dala od wrzeszczącego tłumu.

***

Kilka razy w życiu byłam w ogrodach zoologicznych. Wychowana na książeczkach o zwierzętach uwierzyłam, że w zoo nie dzieje im się krzywda. Każda wizyta była rozczarowaniem. Te ostatnie utwierdzały mnie tylko w przekonaniu, że takie miejsca nie powinny istnieć.
Smutne niedźwiedzie na zewnętrznym wybiegu w Warszawie.
Piesek dingo w Warnie, w klatce wielkości kuchennej szafki.
Biały niedźwiedź w Chorzowie, w głębokim betonowym suchym basenie, zupełnie sam.
Niedźwiedzie himalajskie w Berlinie, na skalistym wybiegu z kikutem drzewa.
Onanizujący się szympans w Saint-Jean-Cap-Ferrat.
Nie widziałam tam szczęśliwych zwierząt. Stereotypia: wielkie koty krążące po ciasnych klatkach, słonie przestępujące z nogi na nogę, ptaki wydziobujące sobie pióra. Trzeba być ślepym albo nieczułym, by nie dostrzegać ich cierpienia. W najlepszym przypadku jest to nuda.

Nikt mnie nie przekona, że ogrody zoologiczne powinny istnieć.

***

Niczego nie uczą. Chyba tylko tego, że można zwierzęta zniewolić.
W imię „nauki” zabijają zwierzęta: w Kopenhadze zdrową, dwuletnią żyrafę i rodzinę lwów. Mimo protestów z całego świata i ofert relokacji zwierząt.
Ich utrzymanie jest wielokrotnie droższe niż zapewnienie bezpieczeństwa zwierzętom żyjącym na wolności, w parkach narodowych.

W XIX wieku w ogrodach zoologicznych pokazywano ludzi. Traktowano ich jak jarmarczną atrakcję.

Słyszeliście o Saartjie Baartman? O „Hotentockiej Wenus”? Zabrana do Europy, traktowana jak rzecz, odarta z godności nawet po śmierci - zmarła mając 25 lat… Trzeba było prawie 200 lat, by jej szczątki, traktowane jak muzealny eksponat, zostały pogrzebane.

Ci, co chodzili na pokazy, patrzyli na nią jak na zwierzę.

***

Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie to wieczna Treblinka” - Izaak Bashevis Singer.

Auschwitz zaczyna się wszędzie tam, gdzie ktoś patrzy na rzeźnię i myśli: to tylko zwierzęta” - Theodor Adorno

Zaprawdę, człowiek jest królem zwierząt, gdyż przewyższa je w okrucieństwie" - Leonardo da Vinci

***

Nie mówią? Mówią do nas nieustannie. Proszą, skarżą się, płaczą, krzyczą. Uciekają z transportów, by zginąć od kul policyjnych. Patrzą błagalnie, liżąc ręce oprawców w laboratoriach.

Nie mówią? Gorylicę Koko nauczono mówić. I teraz już nie można twierdzić, że między nami a światem zwierząt jest przepaść. Koko nie nauczono być sobą, ona sobą była od początku. Inteligentną, wrażliwą, kochającą istotą. Jak Harambe.