poniedziałek, 26 listopada 2018

Noc wenecka



Mieszkamy w Castello, nieopodal ogrodów Biennale, w niewielkiej narożnej kamieniczce. Strome schody, ciemne belki sufitowe, zielone okiennice. W dzień jest tu głośno, słychać rozmowy ludzi na ulicy, krzyki dzieci.


Wieczorem idziemy na spacer w stronę san Pietro di Castello i tym, co uderza, jest cisza. Cisza cichsza niż gdzieś na odległej wsi, bo nie ma w niej ani szumu drzew, ani głosów zwierząt - tylko czasem odezwie się pies - nie ma przede wszystkim nieustannie obecnego w naszym życiu, choćby jako daleki, monotonny szum, dźwięku silników. 


Wenecka wieczorna cisza otula i koi. Nagły stukot obcasów na bruku jest jak seria eksplozji.


Wieczór to pora zwierząt, Psy wychodzą na spacer. Jest ich tu sporo, dużych i małych, znają się i są chyba pogodzone ze swoim losem miejskich psów.


Są też koty. Niedaleko nas znajduje się koci dom, z drewnianymi domkami i legowiskami na parapetach. Koty są tu piękne, odkarmione, i robią, co chcą.


Wieczorny spacer to nieustanne zdumienie. Co krok, to obraz. Światło i cień, faktury murów, okna ciemne i okna oświetlone, odsłaniające fragmenty wnętrz. Sieci zawieszone na murze obok drzwi, belka progowa z zatartym napisem, scenka z zabawek w małym okienku.


Sottoportego to mały tunel, pasaż pod budynkiem, niezamykany korytarz prowadzący na inna uliczkę. Calle to wąska uliczka. Corte jest zwykle szersze i krótsze. 


Fondamenta to ulica nad kanałem – ale czasem nazywa się riva, jest wtedy szersza i nad rozleglejszą niż kanał wodą. 


Z kolei kanał, jeśli nie jest Grande, to nie canale, lecz rio. 


Podobnie jak plac, inny niż ten św. Marka, to campo lub campiello, a nie piazza.


Łatwo tu zabłądzić, stracić orientację, zwłaszcza nocą.


Ilość nocnych wrażeń onieśmiela. Chcę zatrzymać te obrazy, ale jak, kiedy nocne zdjęcia to loteria? 



Jak zatrzymać i opisać nocne światło w perspektywie calle, ciemne sylwetki na moście, faktury murów, światła w domach za kanałem, śpiące łódki czekające na sezon, sylwetki wędkarzy w mroku?


Bo przecież nie opiszę tej panoramy: po lewej wąski sierp księżyca, dalej oświetlona jakby od niechcenia dzwonnica San Giorgio Maggiore i jego lśniąca kopuła, potem kilka jasnych punktów Giudekki, mrok Dogany, a za nią świetlista, niby zawieszona w powietrzu kopuła Salute. I dalej jeszcze na prawo smukły zarys dzwonnicy świętego Marka i ledwo widoczna jasna fasada pałacu dożów. A potem światła Riva degli Schiavoni.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz