niedziela, 28 maja 2017

Powrót na Korsykę (3)


Gdyby mi się chciało opowiadać chronologicznie, powinnam od tego zacząć.

Niedzielne południe, pośpiech - z I. niemal zawsze w niedoczasie, a ta podróż, także przed i po, obfitowała w niespodzianki i to niezbyt przyjemne, jakby ktoś rzucił na nas - tfu! - urok. Jeszcze o 9.00 nie byliśmy pewni, czy popłyniemy... O 13.00 stawiliśmy się jednak na odprawie. Sprawdzano nas z 10 razy (psów nie) ale porządek i organizacja załadunku robią wrażenie.


Cóż, kiedy nasz własny i psi stres oraz dezorientacja sprawiły, że na zatłoczonym promie dostaly nam  się marne miejsca...

Przed wieczorem na horyzoncie pojawiła się Ona, Najpiękniejsza. Korsyka.


To północny kraniec Cap Corse i wyspa Giraglia z wieżą genueńską z 1584 roku (wieża dość nietypowa, bo na planie kwadratu, podczas gdy wiekszość ma przekrój okragły) i latarnią. Ta ostatnia pochodzi z lat 1838-48, lecz pierwsza latarnia powstała tu w 1573 roku.


Dalej na południe widać wyspy Finocchiarola o statusie rezerwatu.


A potem już Bastię.


Pilot płynie do nas, podpływa ocierając się niemal o burtę.

















Zmierzcha się, gdy dopływamy.

















Rano zjemy śniadanie patrząc na taki widok...


poniedziałek, 22 maja 2017

Powrót na Korsykę (2)

Wyruszamy przed wschodem słońca. Ma być ciepło i słonecznie.


Już w Ajaccio mamy wątpliwości... Za późno, by się wycofać.


 Miasto zostaje za nami.
 Iles Sanguinaires, Krwawe wyspy, mijamy już w deszczu.
Naszym celem jest lądowo-morski rezerwat Scandola: 10 km kwadratowych to morze, niemal drugie tyle to część lądowa.
Czerwone skały i atramentowa woda.
Głazy jak ciała prehistorycznych olbrzymów.
 Labirynty skał.
Czasem spotykamy wieże genueńskie.



Krajobraz złowrogo piękny.

 Bezludne skały.

W drodze powrotnej postój w Girolacie, wiosce, do której prowadzi tylko dawna ścieżka mulników. Cały transport odbywa się droga wodną. Można by tu się odciąć od świata, lecz wieś żyje z turystyki, a sezon powoli się zaczyna.
 Fort jest zamknięty.
 Odpływamy!
Oczywiście pod korsykańską banderą!
Jest zimno i zaczyna wiać, ale przed nami Calanche di Piana u wrót przepięknej Golfe di Porto.
Scandola, Girolata, Porto i Piana zostały w 1983 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

  W Porto byliśmy 5 lat temu.






A potem okrutnie kołysze, dopada mnie choroba morska i jedyne o czym marzę, to być już w Ajaccio...

niedziela, 21 maja 2017

Powrót na Korsykę (1)



Najpierw go usłyszałam. Przenikliwy, wibrujący gwizd. Uwaga, nadlatuję!



Skądś - skąd? - wiedziałam, że to on, ten piękny ptak, widziany dwa dni wcześniej w Sainte-Lucie-de-Tallano. Tym razem kołujący nad naszym ogrodem, w porze śniadania na tarasie z widokiem na morze.


Kania ruda, Milvus milvus, Milan royal. Królewski, zachwycający drapieżnik.



W  Sainte-Lucie zatrzymał nas widok klasztoru franciszkanów. Było późne świąteczne popołudnie, na placu obok trwały rozgrywki w petanque. I nagle na niebie pojawił się on.



Nikt nie zwrócił uwagi. Tak jakby przyszedł sąsiad i to nie bardzo lubiany.



Piękny był i ogromny. Szybował nisko nad dachami klasztoru, odlatywał i wracał. Potem, gdzieś w oddali, pojawiła się jego partnerka.



Nie mogłam uwierzyć, że jest prawdziwy. Wyglądał jak latawiec, jak dron. Z ogromnymi, barwnymi skrzydłami o rozpiętości co najmniej półtora metra, z wdzięcznym, wciętym jaskółczo ogonem. Red kite, czerwony latawiec! Nawet z dołu było widać, jak przenikliwe ma spojrzenie.



Panowie spokojnie grali w bule. A my odjechaliśmy oczarowani.

Wrócił do nas, by się pożegnać?


________________

Kania ruda, Milvus milvus jest w Polsce pod ochroną. Wokół gniazd obowiązuje strefa ochronna: do 100 m, w okresie lęgowym 500 m od gniazda. Ich liczbę szacuje się na ok 600-700 par, żyją w pn.-zach. Polsce. Zimują w południowo-zach. Europie. Kiedyś liczne, zostały u nas wytrzebione w XX wieku.
We Francji również podlega ochronie.
Wpisany do Czerwonej księgi gatunków zagrożonych.