wtorek, 20 września 2016

Zachód słońca w Cannes


















Wiem, to brzmi banalnie. Jak tytuł tandetnego romansu.



Może nawet jest kiczowate.



A jednak: przedwieczorne światło, migotanie wody, odbicia jachtów w portowym basenie...



Ten odcień błękitu, jaki ma niebo nad szarzejącym morzem, poniżej fiołkowego woalu.




Przedmioty, z czułością pielęgnowane przez dziesiątki lat.


















Piknik na kamiennej plaży, pod niebem przeglądającym się w morzu.



















Jest za czym tęsknić. Zwłaszcza w taki zimny wieczór, jak dziś.


czwartek, 8 września 2016

Sztuka ścigania się w morzu






Ktoś ostatnio zadał mi pytanie, czy mogłabym żyć - przez kilka miesięcy i za sowitą nagrodą - bez komputera, internetu i telefonu.





Pomijając stronę praktyczną, bo oznaczałoby to także rezygnację z pracy, a po części kontaktów rodzinnych - tak. Bez wysiłku zrezygnowałabym z nich jako dostarczycieli rozrywki i wypełniaczy czasu.



Pół życia spędziłam bez telefonu. Więcej bez komputera. Szybki internet mam jeszcze krócej. Tak, zapewniają komfort życia, ale nie są życiem. Są użytecznymi przedmiotami, niczym więcej.




Czy mogłabym zaszyć się w pustelni? Nie na zawsze, ale na kwartał lub rok?
Dlaczego nie?

Potrzebowałabym...



Książek.
Zwierząt.
Przyrody.

I to właściwie wszystko.



W tytule nawiązuję do tej książki.